Aktualności
90 lat: koszykówka ekstraklasa

Koniec marca 1997 roku to czas awansu koszykarzy Jaskółek do ekstraklasy. Tego wydarzenia nie sposób pominąć w roku jubileuszu. Nasi koszykarze wstrzelili się w krótki okres prosperity koszykarskiej w naszym kraju, szczególnie pod względem popularności. Później „boom” opadł, ale koszykarze przetrwali 10-lat na najwyższym szczeblu, po drodze łącząc się z drużyną krakowskiej Wisły. Zanim napiszemy o decydujących meczach o awansie w rywalizacji z drużyną z Kielc, należy przypomnieć, że końcówka lat 90 to najciekawszy okres pod względem kibicowskim tej dyscypliny. Tarnów był także miejscem rozgrywania meczów reprezentacji (nie tylko w koszykówce) w eliminacjach do Mistrzostw Europy czy meczu gwiazd ligi. Mecze Unii kilkakrotnie pokazywane były w TVP1, TV Polonia czy TVP regionalnej. Halę lodowiska przerobiono na halę dla koszykarzy, która była jedną z największych aren w kraju. Uniści zajmując najwyższą 6. lokatę w historii, otrzymali przepustkę do gry w eliminacjach do europejskiego Pucharu Koracia.

 

Jeszcze przed awansem zaliczaliśmy wyjazdy np. na Stal Stalową Wolę czy do Zabrza (ok. 80 osób). Później w ekstraklasie czekały nas ciekawe wojaże na Zagłębie Sosnowiec, Bobry Bytom, Polonię Przemyśl i najciekawsze konfrontacje z Pogonią Ruda Śląska (powiązani z Górnikiem Zabrze, w Tarnowie wspierani przez Wisłokę). Były tez wyjazdy do Lublina i te najdalsze na Legię Warszawa czy Pruszków. Najliczniejszy to ten w walce o awans do Kielc w ponad 200 osób. Od lat 2002/3 ekipa na dobre powróciła na areny piłkarskie, awans uzyskali żużlowcy, w lidze koszykówki z czasem liczba ekip malała. Z głównych anten zniknęły transmisje z meczów, Polaków zaczęli zastępować liczni cudzoziemcy, zaczęły powstawać coraz to dziwniejsze kluby, a pod względem kibicowskim niewiele się działo. Dzisiaj pozostała sztuczna liga z kupowanymi miejscami dla drużyn i głównie januszowatymi fan clubami. Ciekawym epizodem było połączenie drużyn Unii i Wisły na dwa sezony, w czasie którego zawiązał się układ pomiędzy kibicami obu klubów.

 

Marcowa walka o awans z Mitexem Kielce:

 

Do Kielc wyruszyły cztery pełne autokary kiboli Unii. W sumie na hali Mitexu pojawiło się dokładnie 215 kibiców z Tarnowa. Po drodze śpiewy i pijaństwo – normalka. Od początku spotkania głośny doping dla naszych zawodników. Mitex dopingowali kibice Korony Kielce, których było ok. 100. Kilka minut przed przerwą kielczanie atakują nas drewnianymi krzesłami. My je odrzucamy i zaczyna się dym z nimi. Po chwili we wszystko wtrąca się policja i zaczyna się zabawa z nimi. W czasie pierwszego naszego starcia kibice z Kielc zachowują się w porządku skandując „Unio Unio trzymaj się” itp. Po kilku minutach wszystko się uspokaja. Po naszej stronie straty to jeden rozbity nos i gość zawinięty za pobicie ochroniarza. W drodze powrotnej okradamy konkretnie jeden zajazd. Był to mimo porażki naszych koszykarzy, jeden z najlepszych wyjazdów w ostatnim czasie. Rewanż przeszedł do historii, gdyż dał awans Jaskółkom do ekstraklasy. Na tym meczu pełna hala, ponad 200-osobowy młyn, a po meczu wbiegnięcie na parkiet i wielkie świętowanie!

 

Kilka innych opisów z meczów koszykówki z przełomu lat 90/2000:

 

Linodrut Zabrze – Unia Tarnów

 

Do Zabrza przyjechaliśmy dwoma autokarami – w sumie ok. 80 osób. Droga w miarę spokojna, nie licząc małego dymu w knajpie przed Zabrzem, z której zniknęło trochę towaru – głównie wina. W Zabrzu jesteśmy pół godziny przed meczem. W środku komplet publiczności, ale jest to dość mała hala – mieści ok. 500 osób. Młyn Linodrutu to ok. 15 małolatów w szalikach Górnika. W czasie meczu, po małych przepychankach, gliniarze zawijają dwóch gości od nas na izbę. Później nic ciekawego się nie działo. Droga powrotna upłynęła spokojnie, w Tarnowie jesteśmy ok. 23. Wyjazd można zaliczyć do udanych nie licząc porażki naszych koszykarzy.

 

1997/98

Stal Stalowa Wola – Unia Tarnów

 

Na ten wyjazd planowaliśmy jechać dość liczną grupą, jednak praktycznie do ostatniej chwili nie wiadomo było czy zostanie załatwiony autokar. O tym, że jest na 100% dowiedzieliśmy się na dzień przed wyjazdem – tak więc czasu na zebranie i powiadomienie wielu gości było bardzo mało. Inna sprawa to termin meczu, który był w czwartek, a więc dużo ludzi uczy się lub pracuje. Niektórzy jak zwykle tłumaczyli swoją nieobecność brakiem kasy, co przy tak małej odległości do Stalowej Woli jest dość śmiesznym wytłumaczeniem. Na jabole i tym podobne rzeczy jest kasa, a na wyjazd oczywiście brakuje. Koniec końców w dniu wyjazdu zebrało się nas 20 szalikowców i 10-15 cywili. Liczba bardzo słabiutka.

W drodze na mecz pijemy sobie, nic szczególnego się nie dzieje. W jednym z zajazdów, gdy weszliśmy do środka goście tam siedzący myśleli, że jesteśmy z Warszawy i dali nam wódkę. Po dojechaniu pod halę kilka osób od nas od razu wyskoczyło z autokaru i to mały błąd. Zostali bowiem zaatakowani przez stających pod kasami kiboli stalówki. Reszta szalikowców Unii momentalnie chciała na nich ruszyć, lecz nie mogła wydostać się z autobusu bo ochroniarze trzymali drzwi. Mimo tak dużej przewagi liczebnej Stali tracimy tylko jeden szalik. Reszta gości barw nie oddała. W środku w 20 osób przekrzykujemy wszystkich kibiców Stalówki. Po końcowym gwizdku nasi koszykarze dziękują nam za doping. W czasie powrotu, kilka kilometrów za Stalową Wolą tracimy jedną szybę. Kierowca spóźnił się trochę z zatrzymaniem, gdyby zrobił to wcześniej na pewno dorwalibyśmy tych klientów. A tak wkurwieni rozbieramy jedynie płot. Gospodarz najpierw wypadł z domu i darł się, że dzwoni na policję. Jednak chwilę, później gdy zobaczył resztę gości, stwierdził, że w sumie dobrze bo płot był stary. Później nic już się nie działo. W Tarnowie jesteśmy o 1 w mocy. Wyjazd w sumie średni. Cieszy zwycięstwo, ale mogło być nas znacznie więcej.

 

Unia Tarnów – Zagłębie Sosnowiec

 

Wszyscy liczyliśmy na przyjazd szalikowców z Sosnowca, ale niestety nikogo z Zagłębia nie było Zresztą termin meczu (poniedziałek) nie był chyba zbyt odpowiedni. Z tego też powodu liczba kiboli Unii na tym meczu była jedną z najgorszych w ekstraklasie. Jednak mimo tego doping dość dobry. Pod koniec spotkania małe spięcie, gdy ochroniarze wyciągają gościa, za to, że rzucił jakiś przedmiot na parkiet. Wtedy śpiewamy „zostaw kibica…” i po chwili na nasz sektor od góry wjeżdża policja. Niestety mała liczba fanów Jaskółek nie pozwoliła się na postawienie się pałoludkom, w wyniku czego zawiniętych zostaje jeszcze dwóch gości, którzy zostali spisani i wypuszczeni.

 

Zagłębie Sosnowiec – Unia Tarnów

 

Wreszcie wyjazd wypadł w niedzielę, więc liczyliśmy na to, że pojedzie nas trochę więcej niż na dwa poprzednie wyjazdy (Stalowa Wola, Bytom). Jednak po dwóch porażkach ze słabiutkimi zespołami u siebie, trochę wiary zrezygnowało udowadniając tym samym, że nie są z drużyną na dobre i na złe. W sumie spod basenu autokarem wyjechało ok. 30 kibiców Unii, jednak mimo znikomej liczby ekipa była nienajgorsza. W drodze do Sosnowca śpiew i dużo alkoholu. W czasie postoju po wódkę w Wojniczu po mordzie dostaje wieśniaczek, który mówił, że jest kibicem Tarnovii. Dostaje jednak od jednego gościa a nie 20 jak to jest w zwyczaju kibiców Tovii. W tej samej wiosce dochodzi do małej awantury w sklepie, giną m.in. śledzie. Do Sosnowca dojeżdżamy przed samym meczem co powoli staje się naszą tradycją. Przy wejściu drobiazgowa kontrola w wyniku czego na halę wchodzimy kilka minut po rozpoczęciu gry. Kilku gości nie zostaje wpuszczonych z powodu nadmiernej ilości promili, jednak nie zostają zgarnięci tylko siedzą w autokarze przez cały mecz. Zagłębie w młynie ok. 120-150 osób, mają wywieszone 4 flagi. My mimo małej liczby staramy się dopingować przez cały czas. W pierwszej połowie oprócz wzajemnych wyzwisk nic się nie dzieje. W czasie drugiej połówki dwóm gościom od nas zachciało się potańczyć i chcieli wbiec na parkiet. Jednak szybko pojawia się ochrona i prowadzi ich z powrotem na sektor. Sosnowieccy kibole śpiewają wtedy „zostaw kibica…”, czyli zachowują się w porządku. Mecz ciekawy, ale niestety koszykarze przegrywają kolejny mecz. Mimo tego dziękujemy naszym zawodnikom, a kapitan M. Sobczyński dziękuje nam w imieniu drużyny za doping. Na hali jesteśmy jeszcze trochę przytrzymani i wychodzimy na zewnątrz. Pod halą dużo gliniarzy i Zagłębia. Nasz autokar eskortowany jest za Sosnowiec, nic się nie dzieje. W czasie powrotu w jednym ze zajazdów dochodzi do dymu, w sumie nie wiadomo o co. Na jednym z klientów ląduje wysypana cukierniczka i piwo. Poza tym spokojnie. Podsumowując wyjazd taki sobie. Ważne, że chociaż w niedużej grupie dojechaliśmy do Sosnowca.

Byłem akurat w Polsce i zabrałem się na wyjazd Zagłębie Sosnowiec – Unia Tarnów, rok 1997 – koszykówka. Jeżeli się nie mylę, wyjechaliśmy w około 30 osób dobrej ekipy, część to ludzie, którzy jeździli jeszcze w latach 80, a reszta młodzież Unii, która po części prezentuje się bardzo ciekawie. Podróż do Sosnowca w miarę spokojna, tylko ktoś z Tovii dostał w dziub. W Sosnowcu w przerwie wbiegamy na parkiet, ale psy reagują błyskawicznie. Zagłębie śpiewa „zostaw kibica”. Po meczu Zagłębie próbuje nas atakować, my staramy się iść kołem, żeby nie być zaatakowanym od tyłu, lecz policja nie dopuszcza do starcia. Po meczu promocje na zajeździe, których osobiście nie popieram.

 

Polska – Węgry – mecz eliminacji koszykówki w Tarnowie

 

Szalikowców Unii wybrało się na ten mecz ok. 120-150. Oprócz tego sporo osób w barwach było porozrzucanych po hali. Wielu kibiców Jaskółek było wymalowanych w barwy narodowe co było widać w transmisji telewizyjnej. Żydków przyszło góra stu, z czego połowa to zwykła zbieranina nie mająca pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi. Na początku spotkania i przez połowę spotkania EKSTRA doping z naszej strony. Tarnovię słychać sporadycznie i bardzo cicho. Nie mają ani jednej flagi z napisem swojego klubu. Szkoda tylko, że Polacy z minuty na minutę grali coraz słabiej bo doping byłby do końca super.

 

Unia Tarnów – Pogoń Ruda Śląska

 

Na meczu z Pogonią Ruda Śląska po raz pierwszy pojawili się kibole przyjezdni. Podczas naszego wyjazdu do Bytomia obiecywali, że przyjadą i dotrzymali słowa. W Tarnowie stawili się godzinę przed meczem w sile ok. 35-40 osób, średnia wieku 19-20 lat. Kiboli Unii ok. 100-110. Z ich i naszej strony niezły doping przez cały mecz. Pogoń nastawiona pokojowo wchodząc na halę krzyczy – Pogoń wita Unię – my odpowiadamy czyli wyszła pełna kultura. W przerwie ok. 10 osób od nas idzie w kierunku sektora gości, jednak po drodze większość zawijają psy i do Ślązaków dochodzi tylko dwóch kiboli Unii. Rozmowy o zgodzie nie przynoszą efektów. Okazuje się, że Pogoń nie ma zgody ani z Górnikiem Zabrze, ani z Ruchem Chorzów i nie chce zgody z nikim. Wracając do meczu to martwi kolejna porażka koszykarzy, która przekreśla szansę na grę w pierwszej ósemce.

 

1998/99

Pogoń Ruda Śląska – Unia Tarnów

 

W zeszłym sezonie koszykarze inaugurowali rozgrywki w Przemyślu – gdzie nas zabrakło, tym razem musiało być inaczej. Na spotkanie z Pogonią musieliśmy pojechać na 100%. I tak tez się stało. Sporo problemów spowodowało wynajęcie autokaru. Wszystko jednak udało się załatwić i w niedzielne południe 40 kiboli Unii ruszyło na Śląsk po pierwsze zwycięstwo. W autokarze od początku normalka czyli śpiew i alkohol. W Brzesku dołącza do nas 4 fanów Okocimskiego, którym w tym miejscu dziękujemy za udział w wyjeździe. Droga mija spokojnie. Przez Kraków głośne śpiewy i bluzgi na Pasy, jednak nic się nie dzieje. Kilka kilometrów przed Rudą pojawia się policja i nas eskortuje pod halę. Pod halą dużo ochrony i gliniarzy. Oni właśnie zawijają jednego gościa od nas, który chciał zajebać gościa w szaliku idącego na mecz, jednak zostaje jedynie spisany. Niestety ochrona przed wejściem kasuje nam 50 serpentyn, a także konfetti. Wielka szkoda, gdyż podczas prezentacji wyglądałoby to zajebiście. Zresztą ochroniarze byli w miarę spokojni, burzył się tylko jakiś działacz. Po wejściu na halę od razu głośny doping i wyzwiska z miejscowymi. Jedyny plus kibiców Pogoni (ok. 30) to niezła flaga jaką posiadali. Średnia wieku ich młyna to 15-16 lat. Bardziej konkretni goście, prawdopodobnie z Górnika siedzieli nad nimi wyżej. W czasie przerwy jeden z nich proponował nam dym w przerwie 4 na 4. Do niczego nie dochodzi, tzn. gdy wyszliśmy ci klienci stali 20 metrów dalej i się ulotnili. W drugiej połowie znów doping non-stop, nie licząc wzajemnych wyzwisk spokój.

Końcówka zdecydowanie należy do naszych orłów, dzięki czemu inkasujemy komplet punktów. My szalejemy w swoim sektorze, a kibole Pogoni opuszczają hale na dwie min. przed końcem. Po spotkaniu koszykarze podbiegają i dziękują nam za doping. Po meczu trzymani jesteśmy jeszcze jakieś 20 min., po czym udajemy się do autokaru. Liczyliśmy się z możliwością kamionki, ale do niczego takiego nie dochodzi. Na jednym z postojów malujemy sprejami dokładnie dwie knajpy, a także robimy promocję. Ekstra atmosfera. W Tarnowie jesteśmy około północy. Udany wyjazd.

 

Polska – Rumunia

 

Jako, że Polacy stracili jakiekolwiek szanse na wyjście z grupy i awans na ME zainteresowanie spotkaniem było dużo mniejsze niż przed rokiem z Węgrami. Mimo tego liczba szalikowców Unii była dość przyzwoita – ok. 100 osób. Doping z naszej strony również dobry i co ważne prowadzony przez cały mecz. Natomiast kibice Tarnovii zjawili się na naszej hali już po rozpoczęciu spotkania w przerażającej liczbie … 35 osób. Takiej liczby i postawy kibiców Tovii podczas tych zawodów nie będziemy tutaj komentować, bo szkoda zupełnie czasu. W przerwie meczu jeden kamikadze zerwał wiszącą na naszym sektorze flagę Okocimskiego i zaczął uciekać. Momentalnie ruszyło za nim kilku fanów Unii i gość wyrzucił swoją zdobycz na korytarzu i wypierdolił z hali. Flaga została odzyskana i na tym właściwie skończyły się emocje związane z tym meczem. Szkoda jedynie, że stawka meczu była tak niska, bo w przeciwnym razie byłoby nas znacznie więcej, a atmosfera na hali byłaby zupełnie inna. Plusem jest to, że żydki już nie mogły pisać, że jest ich więcej jak to robili po meczu Polska – Węgry, kiedy pisali, że było nas 70-80.

 

Unia Tarnów – Pogoń Ruda Śląska

 

Przed tym spotkaniem kilkunastu hools Unii chciało przywitać kamieniami autokar gości kilka kilometrów przed Tarnowem, ale nie doczekali się kiboli Pogoni i po kilkunastu minutach zrezygnowali, a szkoda … fani Pogoni jednak dotarli do Tarnowa i zameldowali się w naszej hali w liczbie ok. 50-60 os. Dla przypomnienia nas w Rudzie było ok. 40. Na tym meczu zanotowaliśmy dość niezłą frekwencję. Na naszym sektorze zasiadło ok. 150 szalikowców. Na początku głośny doping i bluzgi na przyjezdnych. Pierwsza połowa upłynęła w miarę spokojnie i kończy się dość pewnym zwycięstwem naszych koszykarzy. W czasie przerwy dwóch kiboli od nas podchodzi pod sektor gości i próbuje im zerwać dość długą flagę. Jednak we dwóch przeciw wszystkim rudzianom nie mają większych szans i flaga zostaje jedynie trochę uszkodzona. Mimo tego tym dwóm osobom należą się brawa za przeprowadzoną akcję. W drugiej połowie w sektorze hanysów dochodzi do małej przepychanki z ochroną, w czasie, której cały nasz sektor śpiewa „zostaw kibica”. Chwilę później wszystko się uspokaja, a fani Pogoni dziękują nam za takie zachowanie brawami. Kilka minut później ochroniarze próbują wyprowadzić jednego gościa od nas i sytuacja się powtarza, ale my jesteśmy bardziej zdecydowani niż przyjezdni i dochodzi do krótkiej bójki z perfekcji (można było zobaczyć urywek podczas transmisji w TV Kraków). Niestety chociaż się postawiliśmy „czarni” zawijają dwóch biało-niebieskich i wyrzucają ich z hali. Do końca był już spokój, nie licząc wyzwisk. Niestety uniści z minuty na minutę grają coraz gorzej i przegrywają po dogrywce, chociaż do zwycięstwa brakowało niewiele. Po tym meczu 50 fanatyków pojechało razem w celu obicia żydków, ale oni zebrali się w innym miejscu (ok. 60) i do konfrontacji nie doszło.

 

Zagłębie Sosnowiec – Unia Tarnów

 

Wyjazd znów wypadł w czwartek więc trudno było liczyć na oszałamiającą frekwencję. Jednak 35 osób jak na powszedni dzień to liczba dość przyzwoita, zwłaszcza, że ekipa była dosyć dobra (kilku ze starej gwardii) i nieźle wyposażona. W Brzesku dołącza do nas 2 fanów Unii i 2 kiboli Okocimskiego. Droga mija praktycznie bez większych rewelacji, nie licząc tradycyjnych rozrywek typu śpiewy, picie itp.

Dopiero kilkanaście kilometrów przed Sosnowcem zatrzymują nas psy, które twierdzą, że parę kilometrów dalej czeka na nas komitet powitalny w postaci … 500 kiboli Zagłębia. Pały przetrzymują nas ok. pół godziny po czym niezbyt zadowolone eskortują pod halę. Tam, jako, że do rozpoczęcia spotkania zostało jeszcze sporo czasu nie widać nikogo w barwach i bez problemu wchodzimy do środka. Ciekawie za to robi się podczas prezentacji. W czasie gdy miejscowi zawodnicy wbiegają na parkiet, gasną światła i wówczas z górnego sektora atakują hooligans Zagłębia, próbując zerwać naszą flagę. Dochodzi do obustronnej wymiany ciosów, po czym zapalają się światła, sytuacja się uspokaja a flaga pozostaje w naszych rękach.
W czasie meczu spokój, nie licząc kilku wyzwisk z obu stron. Zagłębia w młynie ok. 200 – 250 osób plus kilkunastu, którzy siedzieli nad nami. Miejscowi wywiesili trzy flagi, w tym jedną całkiem fajną (Jagiellońska). Doping mieli również niezły, ale to zasługa głównie małej hali. Nasi koszykarze grają kapitalne spotkanie i bez większych problemów pokonują sosnowiczan. Gdy do zakończenia pozostało ok. cztery minuty, policja, obawiając się Zagłębia, zaczyna wyprowadzać nas z hali. Niestety, na zewnątrz ponieśliśmy porażkę. Zostajemy zaatakowani przez dużo liczniejszą (trudno ocenić liczbowo gdyż wypadli zza drzew, z zaskoczenia) ekipę zagłębiaków. O tym jaki respekt czują psy przed kibolami z Sosnowca świadczy fakt, że uciekli jeszcze wcześniej od nas, nie próbując nawet walczyć z miejscowymi. Dopiero po kilku minutach większe siły prewencji rozgoniły oczekujących na nas bandytów znad Brynicy, jak nazywają siebie hools Zagłębia. Z Sosnowca wyjeżdżamy pół godziny po zakończeniu meczu. Droga do Tarnowa spokojna. Na koniec pozdrowienia dla wszystkich uczestników tego wyjazdu.

 

Unia Tarnów – Bobry Bytom

 

Do pierwszego pojedynku z bytomianami doszło w rundzie zasadniczej. Mecz był w czwartek, ale frekwencja była zadawalająca, ponad 3 tys. w tym 150-170 to szalikowcy. Z Bytomia naturalnie zero. Ekstra atmosfera panowała przez całe spotkanie, ale najlepiej wypadła prezentacja zawodników. Zgaszone światła i masa serpentyn i papierków – wszystko to wyglądało znakomicie. Doping równie dobry przez cały mecz.

Dwa pojedynki podczas play-off z młynem ok. 200 osób. Mecze bez incydentów, poza wybitymi szybami w autokarze koszykarzy Bobrów. Kibice gości się nie pofatygowali do Tarnowa.

 

Unia Tarnów – Polonia Przemyśl

 

Rozpoczynamy od meczu z Polonią Przemyśl. Wielu spodziewało się przyjazdu fanów z Przemyśla – w I rundzie meldujemy się w przemyskiej hali w liczbie 35 osób. Fani niedźwiadków zawodzą i nie pojawiają się w zorganizowanej grupie. Na meczu nas około 150. W trakcie meczu wyczajmy kilku cywili z Przemyśla. Ekstra doping z naszej strony, pod koniec pojedynku grupa hools Unii udaje się na druga stronę, gdzie zasiedli wspomniani kibice z Przemyśla – 5 osób. Zaraz po końcowym gwizdku zostają zaatakowani i dostają konkretny oklep. Po meczu zbieramy się w 60 osób w celu akcji na Toviaków, ale policja uniemożliwia nam akcje zaczepne.

 

AZS Lublin – Unia Tarnów

 
W końcowych dniach lutego wybieramy się do Lublina na mecz z tamtejszym AZS. Niestety zła pogoda, strajki rolników odstraszyły kibiców Unii i na meczu melduje się jedynie 24 fanów ZKS i jeden kibic z Brzeska. Po drodze w Mielcu kasujemy szalik tamtejszej Stali. Po przyjeździe do Lublina udajemy się na łowy – szybko wzbogacamy się o pięć szali Motoru, lecz po chwili policja odbiera nam trzy z nich. Na mecz ochrona nie wpuszczą 5 osób od nas, więc na hali meldujemy się w 20 osób. Przez cały mecz doping, transmisja leci w TV. Kilka ujęć skupiliśmy na sobie – wyjazd bardzo udany.

 

2001/2

Unia Tarnów – Pogoń Ruda Śląska

 

Relacja Pogoni: Na ten mecz wybieramy się w 51 osób autobusem + 1 osoba pociągiem. Droga mija nam na promocjach i alkoholizacji. Na mecz docieramy niepokojeni, dopiero pod halą Uniści próbują zaatakować nasz autobus, jednak do niczego nie dochodzi z powodu szybkiej interwencji policji. Na meczu wywieszamy 3 flagi: Pogoń Ruda Śląska, Godula i mała KS Pogoń. Na początku meczu rzucamy serpentyny i jedziemy z niezłym dopingiem, jak sami Uniści potem stwierdzili w pierwszej połowie ich zagłuszyliśmy. Unia w tym dniu nie zaprezentowała nic ciekawego, nie wywiesili nawet flag. Podczas powrotu Unia próbuje w ok. 15 osób atakować w Brzesku, wybijając nam parę szyb, dochodzi do krótkiej awantury, podczas której tracimy bluzę, a Uniści kominiarkę w barwach, po czym Uniści uciekają po całym Brzesku. Do domu wracamy z małym przeciągiem.

Barbarians99: Co to znaczy uciekaliśmy po całym Brzesku? O ile dobrze pamiętam to zadyma była wygrana przez nas. Nas około 20, Pogoni 50 – zadyma wykręcona przez nas. Bluzę zyskaliśmy podczas walki, kominiarkę stracił jeden z nas po tym jak przegoniliśmy ich wszystkich i próbowaliśmy wejść do autokaru (gdy.. wszedł na trzeci stopień Pogoń zdjęła mu kominiarkę i przyjebali kołkiem w głowę po czym… wyszedł na zewnątrz), po krótkiej ganiance za autokarem, który cały czas jechał zerwaliśmy się w bloki, bo psy się zjeżdżały (wszystko działo się 400 m. od komisariatu), a nie przed nimi. Co prawda jak już uciekliśmy w bloki to Pogoni nagle zachciało się walczyć. Ale my już tego nie widzieliśmy.

 

Legia Warszawa – Unia Tarnów

 

10.02.2002 Warszawa: Legia Warszawa – Unia Tarnów. Był to pierwszy wyjazd na mecz koszykówki po długiej przerwie. Z Tarnowa wyjeżdżamy w 40 osób (bardzo zróżnicowana ekipa). Droga upływa w miłej alkoholowej atmosferze. Pod halą jesteśmy niecałą godzinę przed meczem. Wysypujemy się z autokaru i od razu zaczynamy śpiewać. Chwile po wyjściu dziwnie na nas patrzy się trzech kolesi z plecakami, część grupy od razu udaje się w ich stronę, ale kibice Legii od razu wchodzą na hale. Później okazało się, że w tych plecakach były fany Legii. Następnie od razu zostajemy wprowadzeni na sektor gości. Kibiców Legii w tym momencie na hali było jakieś 10-20 osób, ale po kilku telefonach jest ich już sporo więcej niż nas (jak później sami mówili nie spodziewali się kibiców z Tarnowa). Podczas meczu prowadzimy dobry doping jednak nie udało się nam być głośniejszym od Legii. Na okrzyki jeb.. Unie jeb … odpowiadamy oklaskami i głośno odkrzykujemy „My jesteśmy Was nie było”. Droga powrotna spokojna nie licząc zamykania różnych barów przed nami. Pozdrowienia dla obecnych na tym wyjeździe.

 

Unia Tarnów – Pruszków

 

O ile pamiętam to był mecz z Pruszkowem, w drugiej połowie weszli na hale ok 15-20 osób kominiarki itd.. podeszli nawet pod „młynek”, ale ochrona cofnęła grupę na „niebieskie” w róg hali, ale fajny był doping.
Było wtedy około 25 osób – wówczas młoda Vendetta! Wielu kibiców piłkarskich chodziło na koszykówkę, ale każdy czekał na mecz z Pogonią Ruda Śląska. Pierwsza większa zdobycz Vendetty wpadła na meczu z Rudą Śląską jak została zerwana część flagi Pogoni a później fajna awantura, którą przerwała milicja. Pozdrowienia dla obecnych.

 

Unia Tarnów – Pogoń Ruda Śląska

 

Wisłoka: Kibice Pogoni w 95% to na co dzień kibice KSG z dzielnicy Nowy Bytom, postanawiamy ich wspomóc na tym wyjeździe. Był to nasz pierwszy wyjazd na kosza, więc tym bardziej zastanawialiśmy się jak to będzie wyglądać? Jedzie nas bus i auto, z Pogonią spotykamy się niedaleko hali. Stamtąd eskortują nas psy. Wchodzimy na obiekt, młyn Unii miał ok. 50 osób (trudno powiedzieć, bo było to wśród ludzi i była masa dzieciaków). Pogoń wywiesza dwie swoje flagi, my swoich barw nie braliśmy (tylko jedna kominiarka). Po pewnej chwili znad balkonu, na którym byliśmy. Wybiega kilku miejscowych i zrywają cztery litery flagi Pogoni. Cała ta akcja mogła się im udać, bo tam było zamknięte wejście, co wcześniej obczailiśmy wieszając flagę. Widać współpraca z ochroną pełną gębą Po tym zdarzeniu pomimo tego że pilnują nas psy i ochrona, chcemy (głównie sama Wisłoka) dostać się do Unii. Niema za bardzo jak, bo wysoki był balkon, a jedyne przejście (również balkon). Poza tym było bardzo wąskie i zablokowane przez ochronę. Mimo tego ruszamy w tym kierunku i paru się przedziera rzucając w Unię krzesłem. Jednak więcej nic nie dało się zrobić, bo wpadły psy. Poza tym w dymie uczestniczyła praktycznie sama Wisłoka. Kibice koszykówki to w większości pikniki. Unia po naszych próbach dostania się do nich, także zbiegła na dół sektora. Po tych zdarzeniach psy kroją jedną osobę od nas i Pogoni. Zostają aresztowani i w przyśpieszonym tempie dostają 2,5 roku zakazu stadionowego i 2400zł! Po meczu już spokój, odjeżdżamy sami w kierunku Dębicy (bez atrakcji).

Pogoń: Na mecz jedziemy w 30 osób autobusem, przed samą halą dosiada się do nas 12 kibiców Wisłoki Dębica. Wywieszamy 2 flagi: Pogoń Ruda Śląska i Godula. Podczas prezentacji zawodników przy zgaszonym na hali świetle następuje atak tarnowskich kibiców na nasze flagi, udaje im się zerwać część flagi Pogoń Ruda Śląska (ta część zostaje potem spalona na meczu Unia Tarnów – Wisłoka Dębica). Po tym zdarzeniu próbujemy Unię zaatakować w czym nie miała nam zamiar przeszkadzać ochrona. Dochodzi do krótkiego spięcia po czym na halę wjeżdżają psy. Zostało zwiniętych 2 kibiców, jeden od nas i jeden z Dębicy. W pierwszej połowie słaby doping, jednak w drugiej jedziemy już z dopingiem na całego, machamy też balonami. Unia wywiesiła parę flag i oprócz dobrego dopingu nie zaprezentowała nic ciekawego. Powrót spokojny.

UT: Też byłem na tym meczu. Pamiętam, że kilku od was zbiegło w dół schodów. Co do współpracy z ochroną to nigdy jej nie mieliśmy i nigdy nie będziemy mieli. Gdybyś uważnie patrzył to byś widział, że koleś wyskoczył z dolnych krzesełek po fanę. Co do młyna to zawsze na meczu z Rudą był w granicach 150 osób.

 

2002/3

Unia Tarnów – Start Lublin

 

Ponieważ na koszu goście pojawiają się bardzo rzadko nie przepuszczamy nikomu. Lublinianie zajechali w dwa samochody. W III kwarcie dwóch młodych fanów zrywa małą flagę w barwach Startu, 2 fanów z Lublina chce ją odbić, ale szybko rezygnują.

 

MKS Pruszków – Unia Tarnów

 

Kolejny wyjazd na kosza tym razem do Pruszkowa. Jedziemy autokarem w około 40 osób (skład również mieszany, ale na pewno lepszy niż na Legii). Na hali jesteśmy dwie godziny przed meczem chodzimy sobie po całej hali dopiero później pojawia się ochrona i policja i siedzimy wszyscy w sektorze dla gości. Pamiętam, że były prowadzone rozmowy w sprawie ustawki, ale jak ktoś pamięta coś więcej niech się wypowie. Doping prowadzimy średni a jego dużą część poświęcamy policji (dzień wcześniej rocznica śmierci Przemka Cz.). Powrót spokojny przez pewien czas mamy eskortę policji, która UWAGA! idzie na piechotę.

 

Pod względem ultras koszykówka to przez lata konfetti i serpentyny, dopiero pod koniec w latach 2006, 2007 pojawiły się drobne flagowiska czy sektorówki piłkarskie, ale bez większych choreografii.

Zobacz także