Aktualności
Historia: najliczniejsze wyjazdy

W sobotę 16 marca startuje runda wiosenna, a nas czekają spore emocje. Szczególnie ciekawie zapowiada się mecz w Brzesku, gdzie będziemy wspierać naszych przyjaciół z Okocimskiego. Dziś trochę wyjazdowej historii związanej z ruchem kibicowskim naszej Unii. Zacznijmy od najliczniejszych wyjazdów za „Jaskółkami”.

 

1. Garbarnia Kraków – Unia Tarnów 21.04.2007

Trzeba zacząć od tego największego wyjazdu. Był to wyjazd historyczny, gdyż pierwszy raz udało się zorganizować pociąg specjalny. Liczba wyjazdowa też była znakomita, a wszystko to w IV lidze, z przeciwnikiem, z którym nie ma żadnych kibicowskich podtekstów. Bilety wykupiło ok. 300 fanów Unii, do tego doliczyć trzeba też 24 osoby z Glinika, 11 Karpaciarzy i gościnnie 5 fanów Bałtyku Gdynia. Na dworcu w Tarnowie oczywiście mobilizacja policji, prowokacje, mandaty itp, w pewnej chwili policja blokuje nam nawet wejścia do wagonów. Próbujemy nie wpuścić psów do pociągu, ale po krótkiej szarpaninie musimy odpuścić. Na stadion zostajemy dowiezieni przegubowcami, wchodzimy bez problemów, widać było pozytywne nastawienie działaczy Garbarni. Dołącza też Wisła Kraków, która sama oceniła się na jakieś 250 osób, z tym, że jest to liczba łączna, trwała spora rotacja – ludzie ciągle wchodzili i wychodzili, szczególnie w drugiej połowie sporo ludzi udało się ganiać po rynku za marszem „tolerancji” =). Mieliśmy tego dnia ze sobą m. in. flagi „Elita Tarnowa” „Zachodnie Przedmieście”, stara gwardia miała radochę wieszając swoją fanę „UNIA OLDBOYS”. Piłkarze niesieni naszym dopingiem wygrali ten trudny mecz, i na koniec nawet podskakiwali razem z nami w takt „Kto nie skacze ten z policji”. Powrót spokojny, jedynie w Tarnowie na dworcu witają nas oddziały z wymierzonymi w okna shotgunami, a pociąg opuszczamy po 5 osób. Potrafiliśmy sami stworzyć duże wydarzenie w nudnej lidze.

 

2. Polan Żabno – Unia Tarnów 23.09.2006

W tym samym sezonie, tyle, że w rundzie jesiennej również zaliczyliśmy rekordowy wyjazd. Trudno właściwie ocenić, który był liczniejszy. Ten był bliższy, dlatego umieszczamy go na drugim miejscu. Mecz w Żabnie stał się dla nas okazją do próby bicia liczby wyjazdowej z Brzeska. Mając to na uwadze zamówiliśmy 3 autobusy. Niestety, przed samym wyjazdem, dowiedzieliśmy się, że firma przewozowa nam odmówiła! Błyskawicznie zaczęliśmy organizować auta, busy, po prostu wszelkie środki transportu. Sporo osób załapało się do „globturów” jadących do Żabna. Przez to docieramy na miejsce grupami. W sumie mecz z Polanem oglądało ok. 300 fanów Unii i tym samym udało się przebić poprzednie najlepsze wyjazdy. Liczyliśmy, że zajmiemy trybunę z zadaszeniem, ale niestety umieszczono nas z boku trybuny, nieco rozeźleni sami chcieliśmy się na nią wbić, i mimo, że nie było na sektorze pełnego składu (dojazdy na raty) udało się otworzyć bramkę od sektora gości, ale ochrona zaczęła gazować i musieliśmy się wycofać. Na meczu prowadzimy cały czas doping, prezentujemy też ciekawe choreo: rozciągamy foliową sektorówkę przedstawiającą detektywa trzymającego w ręce płonącą racę i z napisem MAMY WAS, do tego na płocie zawieszono trans o treści „UNIA PATROL”. W sektorówce wycięty był otwór przez który wystawała prawdziwa płonąca raca, niestety całość była przewidziana do instalacji na trybunie z dachem i ponieważ musieliśmy ją rozciągać po prostu nad głowami nie wyszła tak efektownie jak to było planowane. Prezentujemy też małą sektorówkę i odpalamy nieco pirotechniki. Na tym meczu wspomagała nas Wisła Kraków (5 osób) i Wisła Szczucin (16 os. z flagą) dziękujemy im za wsparcie! Pozdro też dla zakazów, którzy w bardzo dużej liczbie stawili się w Żabnie!


 

3. Hutnik Kraków – Unia Tarnów 8.11.2008

Wyjazdów w liczbie ponad 200 osób było kilka. Pierwszy w 1986 roku do Dębicy na Igloopol, w 2007 na finał regionalnego Pucharu Polski w Wojniczu, w 2008 ligowe spotkanie w Niecieczy, w sezonie 2012/13 na mecz z Resovią, czy też wyjazdy do Brzeska, o czym napiszemy później. Jednak najwięcej się działo podczas meczu w Nowej Hucie w sezonie 2008/9. Wtedy wspierało nas około 500 kibiców Wisły, a mecz był bardzo elektryzujący i zgromadził dużą liczbę widzów na trybunach. Rozgrywano go już późną jesienią, w listopadzie. Rano wyjeżdżamy z Tarnowa czterema autokarami. Nas 220 osób + 22 Glinik, 5 Karpaty. Liczba Wiślaków to gdzieś ponad 500 osób. Od nas większość osób ubrana w białe koszulki z napisem „Duma Tarnowa” bądź „Unia Tarnów”. Na płocie trzy nasze flagi (w tym 1 debiut – Duma Tarnowa), łączona Unia – Wisła i jedna mała Wisły. Łącznie liczba w sektorze to około 800 osób. Prezentujemy jedną oprawę składającą się z trzech sektorówek: herb Tarnowa, król z berłem zakończonym herbem i herb Unii. Jeszcze przed naszym przyjazdem Wisła walczy z Hutnikiem. W mediach zrobiło się głośno o tym meczu, mówiono i pisano o rannych kibicach. Jesteśmy chwile trzymani pod Krakowem, przez co docieramy praktycznie na rozpoczęcie meczu. Wtedy też dochodzi do prób ganianek na stadionie, jednak liczne oddziały policji skutecznie oddzielają sektory. Hutnika około tysiąca, prezentują oprawy z pirotechniką. Bardzo udany i gorący mecz na trybunach. W około 200 osób pojawiliśmy się w Nowej Hucie 5 lat później. Ten mecz także zakończył się awanturą, gazowaniem i interwencją policji.

 

Tą rundę zaczynamy wyjazdowo od wsparcia naszych przyjaciół w Brzesku. Najpierw przypomnimy najlepsze wyjazdy do Brzeska, a potem największe wsparcie zgody/układu.

 

1. Okocimski Brzesko – Unia Tarnów 07.05.2005

Piłkarsko nie był to udany sezon, a runda wiosenna była jedną z największych katastrof w historii. Kibicowsko odradzaliśmy się w szybkim tempie. Tydzień przed największymi derbami, jakie w tamtym okresie rozegraliśmy, wykręciliśmy najlepszą od lat liczbę wyjazdową. Był to najciekawszy wyjazd sezonu. Główna ekipa udała się na niego pociągiem, reszta dotarła samochodami. Ogółem w klatce meldujemy się w około 220 osób. Odpaliliśmy 10 rac oraz 10 ogni wrocławskich, ponadto mieliśmy kartonowy napis „FORZA UNIA” oraz małe flagi na kijach. Okocimski pokazał się z dobrej strony, w młynie jakieś 120-130 osób, ładnie ultrasują (odpalają saletrę, ognie wrocławskie, race oraz machają kilkoma flagami na drzewcach).

 
2. Okocimski Brzesko – Unia Tarnów 3.06.2006

Sezon później wyjazd do Brzeska też należy zapisać na plus. Niestety tym razem nie udało się wyrównać wcześniejszej liczby. Mimo, że była bardzo dobra i zbliżona do ubiegłorocznej, to w jej podniesieniu pomogli nam nasi przyjaciele. Przechodząc do konkretów – w klatce brzeskiego stadionu stanęło nieco ponad 200 osób dopingujących Unię, w tym jakieś 35-40 osób z Wisły Kraków, 5 z Glinika Gorlice i 1 fan Wisły Szczucin. Jak zwykle w Brzesku prezentujemy się bardzo ładnie – na płocie wieszamy 6 flag, tworzymy kartoniadę w barwach biało-niebieskich, chaos z małych flag na kijach, odpalamy spore piro: race i ognie wrocławskie. Bardzo ładnie prezentują się także gospodarze, dopingujący i ultrasujący na wysokim poziomie.


 

3. Okocimski Brzesko – Unia Tarnów 18.08.2018

Trzeci najlepszy wyjazd miał miejsce w tym sezonie. Po kilkunastu latach przerwy ponownie razem zasiedliśmy w sektorze dopingując nasze kluby. Dwa tygodnie później na turnieju w Tarnowie przybiliśmy oficjalnie układ. Nas około 120 osób. Większość dociera wcześniej na zbiórkę na rynek i wspólnie z Okocimskim udajemy się na stadion. Wieszamy flagi: Władcy Miasta, Wschodnia Strona Miasta, Mościce i Zielone. Na to spotkanie przygotowaliśmy oprawę z transparentem „Kibice PoDWyższonego ryzyka”. Odpalamy dużą ilość pirotechniki: race, ognie wrocławskie, stroboskopy i świece dymne – niebieskie, białe i zielone. Całość uzupełniły flagi na kijach: nasze i Okocimskiego. Wspólnie dopingujemy cały mecz. Świetna zabawa i atmosfera na trybunach, pojedynek wzbudził duże zainteresowanie. W młynie ponad 200 osób, na stadionie prawie 500. Po meczu wspólna integracja.

 

Na koniec jeszcze przypominamy najlepsze wsparcie przyjaciół.

 

1. Wisła Kraków – Cracovia 21.03.2015

Każdy krok do przodu daje dużo satysfakcji. Prawie 30 lat temu kibice Jaskółek odwiedzili „Świętą Wojnę” w liczbie ok. 150 osób, co jednoczenie było największym wsparciem w kibicowskiej historii wspomagania naszych przyjaciół. W tym roku pojechaliśmy na derby w 200 osób! Nie liczymy oczywiście meczów w Tarnowie, gdzie na futsalu w 2012 roku wspomogliśmy Wisłę w ok. 350 osób. Dzień rozpoczęliśmy od meczu naszej Unii z Wierną Małogoszcz. Termin meczu uległ zmianie ze względu na planowany sparing żużlowy. Dopingujemy w ok. 110 osób, tworząc młyn w pierwszej połowie. Po przerwie zostaje kilkanaście osób reszta udaje się na zbiórkę. Wyjeżdżamy z Tarnowa dwoma autokarami, busem i samochodami. Busem jechał także nasz FC Siedliska/Tuchów, a w Krakowie dołączają kolejne osoby. W sumie jest nas około 200 osób. W większości zasiadamy na sektorze C1. Śpiewamy cały dzień: na naszym meczu, na postoju, wchodząc na stadion i jadąc w trasie. Niebieski autokar wyczerpał cały możliwy repertuar różnego rodzaju przyśpiewek, pozdrawiając także naszego ulubionego napinacza internetowego. Mamy ze sobą flagę „mafię”. Na meczu ponad 23 tysiące widzów. Tym razem bez żadnych atrakcji hools, za to z oprawami ultras. Wisła w oprawie z sektorówką i machajkami nawiązała do słynnego procesu kibiców Cracovii, macha też dużymi flagami na kijach, gorsza strona błoń odpaliła piro, ubrani byli w białe i czerwone koszulki. Derby zwycięskie dla Wiślaków. Padł wynik 2-1.

 

2. Cracovia – Wisła Kraków – styczeń 1989.

Całkiem niedawno wspieraliśmy Wisłę w około 150 osób w Niecieczy (14.03.2016). Mało kto sobie wcześniej wyobrażał, że to do Niecieczy w ekstraklasie zawitają zawodnicy „Białej Gwiazdy”. Dużo działo się w latach 80. Uniści dysponowali wtedy dobrą ekipą, często bywali w Krakowie. Najliczniejsze były styczniowe derby w roku 1989. Zjawiło się na nich około 150 fanów „Jaskółek”.

– Zimą pojechaliśmy do Krakowa na Świętą Wojnę. Ekstra wyjazd. Nas uzbierało się około 130 osób, w Bochni dosiadło się jeszcze około 50 bochnian. Pociąg imprezuje, atmosfera wspaniała. Idąc przez Rynek krzyczymy Unia, Wisła na przemian i tak dochodzimy do stadionu. Wtedy nie pamiętam, aby działo się coś oprócz tego, że Wisła wygoniła Craxę z ich sektora przed meczem, zanim my zawitaliśmy. A było wtedy ok. 3 tys. Wisły. W pewnym momencie podczas meczu, gdy cały sektor Wisły zaczął śpiewać Unia Tarnów, druga część stadionu krzyczała: tarnowskie psy, chamy jedne. W powrocie zostaliśmy odprowadzeni przez Wisłę na stację w sile tysiąca ludzi i pojechaliśmy do domu (chociaż byli tacy, którzy zostali, wiadomo po co). W Bochni wysiedliśmy. Mieliśmy nadzieję, że może uda nam się trafić Stal Mielec albo Wisłokę, ale nie tym razem.
– ŚWIĘTA WOJNA 1989. Wisła powinna rozgrywać to spotkanie na własnym stadionie, jednak z niewiadomych mi przyczyn mecz zostaje rozegrany na stadionie Cracovii. Na mecz jadą trzy grupy kibiców z Tarnowa. Około 100 osób jedzie pociągiem. W Brzesku i Bochni dosiadają się kibice Wisły. Na dworcu w Krakowie dołącza do nas niewielka grupa Wislaków. Ze śpiewem idziemy przez miasto na stadion Cracovii. Do samego stadionu nikt nie wchodzi nam w drogę. Wchodzimy od strony hotelu Cracovia. Kibice Pasów zajmują łuk od tej właśnie strony. Kiedy przechodzimy obok sektora Cracovii wołamy Unia Tarnów! Pasy zaczynają krzyczeć „tarnowskie psy” – mimo wszystko miłe uczucie. Naprawdę nas nie lubili. Widać, że dobrze zapracowaliśmy sobie na takie śpiewanie. Wisła zagłusza Pasy głośnym „Unia Tarnów”. Kiedy docieramy do łuku, na którym siedzą Wiślacy okazuje się, że dość spora grupa kibiców Unii od dawna jest na miejscu. Po nas na stadion dociera kolejna grupa kibiców z Tarnowa. Też wchodzą na stadion od strony sektora Cracovii. Przechodząc obok Pasów machają biało-niebieskimi szalikami. Pasy znów zaczynają o tarnowskich psach a sektor Wisły ich zagłusza. Ten sam scenariusz ze śpiewaniem o Unii powtarza się przez dłuższy czas trwania meczu. Co Wisła zacznie: „I Unia też… przyjacielem jest” to Pasy zaczynają swoje… Na stadionie siedzieli obok mnie goście z Motoru Lublin. Strasznie wkurwiająca ekipa. Ciągle o coś mieli pretensje: to, że Wisła mało śpiewa o Motorze, to znów, że Wisła ma takie głupie zgody. Chodziło o nas i Jagiellonię. Dostaliby po tyłkach, tylko nie wypadało lać gości nie na swoim meczu. W końcu przyjechali do Wisły, nie do nas. Była natomiast fajna ekipa kibiców Jagiellonii. Ci byli zupełnie wyluzowani. W większości nachlani, słysząc słowo Unia, mówią półprzytomnie: „my chyba mamy z nimi zgodę”. Po meczu spokojnie. Żadnych awantur i bijatyk. Wracamy do Tarnowa. Nie wracamy razem. Cześć kibiców Unii idzie pić z kibicami Wisły i Jagiellonii. Można śmiało przyjąć, że na meczu było ponad 150 osób z Tarnowa.

 

Należy też wspomnieć wyjazd 130 osób do Poznania z Wisłą (15.03.2008).

 

3. Karpaty Krosno – Resovia 18.06.2005

Poza meczami Wisły na tym meczu najmocniej wsparliśmy naszych ówczesnych zgodowiczów. Odpuściliśmy swój ostatni mecz ligowy, a udaliśmy się do Krosna na ciekawie zapowiadające się spotkanie Karpat z Resovią. Meldujemy się w świetnej liczbie 130 osób. Na meczu dochodzi do spontanicznej awantury. Policja pacyfikuje sektor, na tor wjeżdża polewaczka, która oblewa całą trybunę. My z flagą „Mafia”.

 

KOSZYKÓWKA

Historia Unii Tarnów to nie tylko piłka nożna. Dawniej, na przełomie wieku jeździliśmy na wyjazdy koszykarskie Unii. Największy z nich odbył się w 1997 roku do Kielc, kiedy to wywalczyliśmy awans do Ekstraklasy. W sumie na hali Mitexu pojawiło się dokładnie 215 kibiców z Tarnowa. Po drodze śpiewy i pijaństwo. Od początku spotkania głośny doping dla naszych zawodników. Mitex dopingowali kibice Korony Kielce, których było ok. 100. Kilka minut przed przerwą kielczanie atakują nas drewnianymi krzesłami. My je odrzucamy i zaczyna się dym z nimi. Po chwili we wszystko wtrąca się policja i zaczyna się zabawa z nimi. W czasie pierwszego naszego starcia kibice z Kielc zachowują się w porządku skandując „Unio Unio trzymaj się” itp. Po kilku minutach wszystko się uspokaja. Po naszej stronie straty to jeden rozbity nos i gość zawinięty za pobicie ochroniarza.

 

ŻUŻEL

Wiele licznych wyjazdów kibice „Jaskółek” zaliczali za żużlowcami. Ciężko podawać konkretne liczby w poprzednim wieku, gdy wyjazdy były po prostu pospolitym ruszeniem mieszkańców regionu a nie grupy szalikowców.

„Ze swojej strony wspomnę jeszcze o wyjeździe do Częstochowy w 1987 roku, na baraże żużlowe z tamtejszym Włókniarzem (gościnnie oczywiście). Wszystkich kibiców z Tarnowa pojawiło się na stadionie Włókniarza około 6 tysięcy! Sektory miejscowych i przyjezdnych odgrodzone były sektorem miejscowych oficjeli, którzy w pewnym momencie musieli się z niego ewakuować, aby uniknąć „zderzenia” z przelatującym kawałkiem ławki lub innym przedmiotem. Ciekawie to wyglądało. Najpierw wszystko leci z jednej strony na drugą. Po chwili jest to odrzucane z powrotem. I tak przez cały mecz. Ogólnie cały czas ganianki z miejscowymi, których też było od groma. Co drugi autobus wracający do Tarnowa nie miał już szyb, wielu tarnowian zostawiło w Częstochowie swoje zęby, wielu tez wróciło z różnego rodzaju zdobyczami. Jak na żużel i to jeszcze żużel w tamtych latach było nieźle.”

Trudno o rzeczywistą weryfikację i obiektywne szacunki liczbowe z tak odległych lat, dlatego za oficjalny rekord wyjazdowy uznaje się derby ze Stalą z 17 czerwca 2012 – 1124 osoby.

 

Stal Rzeszów – Unia Tarnów 17.06.2012

Wyjazd do Rzeszowa… mecz, na który czekała nie jedna osoba w Tarnowie. Zbieramy się pod stadionem i ku naszemu zaskoczeniu bez problemów ze strony mundurowych wsiadamy do autokarów i jedziemy w ponad 500 osób w stronę stolicy Podkarpacia.
Na wylocie do kolumny dołącza się kilka busów i samochodów osobowych. Na trasie robimy stopa i w upale bawimy się w najlepsze co wzbudziło zainteresowanie nas mijających, zwłaszcza szkopów jadących na Ojro. Gdy docieramy do Rzeszowa mundurowi chcą nam umilić dojazd na stadion i zatrzymują wszystkie autokary na mieście, w których ludzie się gotują. Trzymają nas tak z 20 minut by puścić tylko połowę autokarów pod stadion. Gdy pierwsza grupa wysiada i oznajmia, że czekamy na resztę, zostajemy poinformowani, że jeśli nie wejdziemy na sektor, to pozostałe autokary nadal będą stały. Z racji, że temperatura była naprawdę wysoka stwierdzamy, że wchodzimy na sektor, by ludzie w autokarach nie uschli całkowicie.
Przy wejściu na sektor oczywiście jaja.. fany sprawdzane po kilka razy przez nadgorliwą ochronę, butelki z piciem albo konfiskowane lub odkręcane i sprawdzane.. ale na szczęście całość przebiega dość sprawnie, nawet brak ludzi na liście wyjazdowej nie stanowi problemu. Gdy meldujemy się na sektorze, na drugim łuku, który w tym roku dla nas był sporych rozmiarów, Czekamy na resztę ekipy wyjazdowej i gdy ludzie z autokarów są na sektorze ruszamy z bardzo dobrym dopingiem. Tego dnia melduje się nas 1124 osoby – dane z rzeszowskiego klubu. Nasz doping stał na bardzo dobrym poziomie. Z naszej strony na starcie leci również sporo bluzgów w stronę Stali, która tego dnia była u nas słyszalna raptem kilka razy i o dziwo nic nie odpowiada.. a przynajmniej nie słyszymy tego.
Na płocie wieszamy trzy flagi. Podczas prezentacji rzucamy pokaźna ilość konfetti, to samo ma miejsce w trakcie meczu podczas dopingowania. Po 10 biegu na sektor idzie w górę sektorówka „Jaskółki”.
Przez cały mecz mimo upału bawimy się bardzo dobrze nie szczędząc gardeł dla naszych Jaskółek, a także nie zapominamy o uprzejmościach w stosunku do naszych rywali. Po wygranym meczu świętujemy razem z naszymi zwycięstwo i bawimy się w najlepsze. Na stadionie siedzimy kilkadziesiąt minut, bo ludzie zaczęli się kotłować przed wyjściem i po drobnej przepychance z miejscową ochroną ta kapituluje i postanawia nas wypuszczać. Przy wyjściu ze stadionu napotykamy sporą grupę białych kasków, zza których niewielka grupa miejscowych spina się w najlepsze. Odwiedzamy jeszcze miejscowego Lidla i wsiadamy w autokary. Droga mija bez przygód.. Pod Pilznem robimy stopa, gdzie świętujemy zwycięstwo w asyście drobnej pirotechniki. Szybko wracamy jednak na trasę, by po 30 min zameldować się w Tarnowie i na mieście nadal cieszyć się ze zwycięstwa w pierwszych w tym sezonie derbów!
Kilka słów o miejscowych – organizują doping na nowej trybunie. Na nasze oko w młynie było ich max 200 osób. Wieszają 3 flagi na młynie. Widać było, że starają się zachęcić, również przy pomocy spikera cały stadion do zabawy, ale efekt marny. Widać, że prowadzą doping, ale jego słyszalność była znikoma, poza 2 przypadkami.
Na nowej trybunie wywieszają transparent dedykowany Ryszardowi K. Początkiem meczu puszczają skromną sektorówkę, która przedstawia żurawia trzymającego jaskółkę. Po 10 biegu ku naszemu zaskoczeniu wywieszają do góry nogami nasz transparent zapraszający na derby (Wszyscy na Rzeszów). Chcieli tym chyba zabłysnąć, ale żaden to wyczyn dziubnąć trans informacyjny pod osłoną nocy, który wisiał na ogrodzeniu okalającym stadion, a kilka podobnych ujrzeć można było na mieście… do tego wywieszają na młynie jakieś transparenty, ale z naszej perspektywy widoczność beznadziejna, także nawet się nie odniesiemy. Po jednym z biegów wyciągają flagi na kijach i machają nimi dłuższą chwilę. Po meczu wywieszają jeszcze transparent dla swojego byłego zawodnika Dawida L. Ku naszej radości wychodzi na to, że nie tylko jest on nie trawiony w Tarnowie, ale także i u „siebie”.
Warto odnotować jeszcze jedną rzecz.. nieopodal rzeszowskiego młyna zasiada grupa tarnowskich kibiców w barwach. Miejscowi sami z tym nic nie robią, ale idą się poskarżyć ochronie i prosić ich o to by ta Unistów wyprowadziła.. zamiast zrobić to sami. Ale co kraj to obyczaj!

Zobacz także