Aktualności
Historia Unii Tarnów – piłka nożna 1989-2003

Po 60 latach działalności klubu Unia Tarnów, ciągłym niedosytem był brak awansu piłkarzy do najwyższej klasy rozgrywkowej. W kolejnych 15 latach, wprawdzie po raz kolejny udało się zbudować dobry zespół, który zapisał się w pamięci kibiców, jednak i tym razem nowe realia nie pozwoliły na dalsze budowanie jego siły. Okres transformacji niósł za sobą wiele sprzeczności. Początkowo Unia radziła sobie w nim całkiem nieźle, ale i na nasz klub przyszedł gorszy czas.

 

Lata 70. i 80. to świetny czas dla całej polskiej piłki. Nasza reprezentacja była światową czołówką, a reprezentanci kraju występowali na polskich stadionach. Polskie kluby również radziły sobie z największymi rywalami na kontynencie. Nie dziwi, więc fakt, że w tym okresie trybuny zapełniały się w stopniu, jaki na tą chwilę, mimo nowych i dużych obiektów jest wciąż nieosiągalny. Inną sprawą jest to, że PZPN, politycy i policja usilnie starają się, aby ta frekwencja lepsza nie była, a zarządzający klubami doprowadzili ligę do poziomu sportowej katastrofy – bez wychowanków, z porażkami w Europie, które zdegradowały ją w rankingu UEFA na 32 miejsce. Spoglądając na statystyki nie dziwi frekwencja na Unii grającej w II lidze, przekraczająca średnio 3-5 tys. widzów na mecz, a dobijająca do 10 tys. podczas tych najbardziej atrakcyjnych... Lata 90 to już zupełnie inna historia.

 

 

Okres transformacji nie był łatwy. Wiele klubów popadało w kłopoty finansowe. Polska reprezentacja przestała się liczyć, wracając na mundial dopiero w 2002 roku. Frekwencja spadała, jedynie chuliganka rozwijała się znakomicie. Wprawdzie jej początki sięgają dużo wcześniej, jednak to lata 90. na zawsze pozostaną tymi kulminacyjnymi. Upadały sekcje sportowe, kluby przestawały być wielosekcyjne. W tym chaosie nawet zaczęło dochodzić do prób zmieniania czy dokładania członów sponsorskich do nazw zespołów. Piłka nożna posiadająca silnie wykreowany ruch kibicowski oparła się temu zjawisku, zresztą o markę klubu piłkarskiego dba się na całym świecie, a niszczenie tradycji to smutne wyjątki godne potępienia. Inną drogą poszły w większości pozostałe dyscypliny, przez co poza wąskim gronem zainteresowanych kibiców nie są rozpoznawalne, nie mają tradycji, a upadając giną w archiwach historii.

 

Wbrew temu wszystkiemu lata 90 były dla Unii całkiem dobre. Wprawdzie kibicowsko dopadł nas kryzys i frekwencja z wcześniejszych lat pozostała w sferze marzeń, jednak warunki finansowe były na odpowiednim poziomie. Po kilku sezonach, gdy „Jaskółki” były czołową drużyną III ligi, wreszcie udało się wygrać rozgrywki w sezonie 1993/94. Wtedy to rozbłysł wielki talent Krzysztofa Paleja, zdobywcy 22 goli. Uniści wygrali zdecydowanie, wyprzedzając drugi Wawel Kraków 10 punktami – zdobyli ich łącznie 57 (wtedy jeszcze za zwycięstwa przyznawano 2 punkty), z bilansem bramkowym 73-15. Trenerem był Zbigniew Kordela. Zespół tworzyli: Mariusz Stawarz, Piotr Szara, Tomasz Kijowski, Jacek Wójcik, Jarosław Dzięciołowski, Roman Mikołajczak, Dariusz Popiela, Marek Sysło, Kazimierz Świątek, Artur Wstępnik, Krzysztof Gładysz, Marek Foszcz, Tomasz Klich, Paweł Brożek, Jarosław Popiela, Piotr Mikołajczak, Krzysztof Palej i Jacek Ropski. Jako beniaminek oparty praktycznie na samych wychowankach „Jaskółki” spisywały się nadspodziewanie dobrze, zajmując ostatecznie 5. miejsce.

 

 

W tym też roku swój pierwszy – srebrny medal drużynowy zdobyli żużlowcy, dobrze radzili sobie szczypiorniści, którzy również awansowali do najwyższej ligi, nieco później to samo uczynili koszykarze. Oczywiście liczba sekcji nie była tak imponująca jak wcześniej jednak w Unii nadal byli pływacy, lekkoatleci, czyniono dalsze inwestycje. Otwarto halę sztucznego lodowiska, w której m.in. odbyły się zawody łyżwiarskie w ramach uniwersjady, następnie została przystosowana na potrzeby gier halowych. Tarnów dysponował jedną z większych hal w kraju, stąd też występy reprezentantów Polski w piłce ręcznej i koszykówce. Na stadionie też czyniono inwestycje. Wiosną 1996 roku kibice mogli zasiąść na nowych krzesełkach, z których utworzono napis UNIA TARNÓW, a piłkarzom nie brakowało wtedy niczego. Azoty były hojne dla swojego klubu. Do Tarnowa zawitała także młodzieżowa reprezentacja Polski.

 

Drugi sezon okazał się równie znakomity w wykonaniu biało-niebieskich. Ponownie zajęli 5 miejsce, z dorobkiem 50 punktów. Symbolem tych czasów był zwycięski pojedynek z Wisłą Kraków w marcu 1996. Na trybunach zasiadło ponad 4 tys. kibiców, w tym połowę stanowili goście. Unia wygrała 1-0, rozpoczynając wyśmienitą rundę. Z 13 miejsca awansowała na 5, ponosząc tylko 2 porażki. Wisła awansowała wtedy do grona najlepszych, Unia stała się czołowym zespołem. Wydawało się, że po latach prób, może w końcu uda się „Jaskółkom” zawitać w szeregi najlepszych. Wtedy to zespół został wzmocniony Sławomirem Olszewskim, Arturem Prokopem i Jerzym Łapczyńskim, jednak znowu największą gwiazdą był zdobywca 23 bramek Krzysztof Palej. W tym okresie Unia wygrywała m.in. z Jagiellonią, Cracovią, Stalą Mielec, Motorem Lublin, Petrochemią Płock czy Radomiakiem. W sezonie 1995/96 w III lidze grała Unia II Tarnów… czyli nasze rezerwy grały dwa szczeble wyżej niż obecna pierwsza drużyna.

 

 

W kolejnym rozdaniu Uniści zajęli 7 miejsce, ale sytuacja zaczęła się powoli zmieniać. Koszykarze grali w ekstraklasie, zaczęto tam sprowadzać zagraniczne gwiazdy. Sport się zmieniał, komercjalizował, kosztował coraz więcej. „Jaskółki” jeszcze dawały sobie radę, jednak reorganizacja rozgrywek spowodowała nieszczęśliwy spadek w 1999 roku, do utrzymania zabrakło punktu. Unia wylądowała w III lidze.

 

 

Była na tyle silna, że myślano o powrocie, ostatecznie sezon zakończyła na 3 miejscu. W nowym wieku sytuacja była już bardzo zła. Po ponad 70 latach znakomitego funkcjonowania całego klubu, nałożyło się kilka problemów. Z finansami kłopoty miały same Zakłady Azotowe, z tego względu na skraju przepaści stanęli m.in. żużlowcy. Ówczesne władze klubu stawiały na koszykarzy, reszta musiała sobie radzić tym, co pozostało z okrojonego już tortu. W sezonie 2002/3 ponownie zabrakło niewiele do utrzymania, ale stało się – wylądowaliśmy na czwartym froncie. Odradzaliśmy się na trybunach, jednak piłkarsko było na odwrót i od lat musimy przeżywać więcej goryczy porażek niż dumy z awansów.

 

 

Mecz Unia Tarnów – Wisła Kraków (wiosna 1996):

Zobacz także