Lata 1990-1993. Prezentujemy garść wspomnień kibiców Jaskółek z początku lat 90.

 

1991/92 Koszykówka: Unia Tarnów – Legia Warszawa

 

Mecz kosza pomiędzy Unią a Legią Warszawa. Zbieramy się w hali OKU, bo Legia w piłkę gra w Dębicy na Igloopolu i ku naszemu zdumieniu kibice z Warszawy meldują się na koszu. Sytuacja jest patowa, ani my ani oni nie kwapimy do ataku. Nas około 60, ich podobnie – cały autokar. W pierwszej linii stoimy: ja, Jarek, Kustyk. Strasznie ciasno, tłum ludzi, a hala mała. Słowne utarczki, parę ciosów i wpada ZOMO. Jest propozycja jazdy solo. Wychodzimy przed halę. Rozpoczynają się rozmowy. Okazuje się, że to pały z Dębicy nakręciły Legionistów, żeby przyjechali nam wpieprzyć. Zostajemy przy rozmowach i okazuje się, że przeciwników mamy z górnej półki. Jest sam Trela z obstawą (Trela nr 1 na Żylecie). Ktoś idzie do kasyna po wódkę i pijemy przed halą. Trela pierwszy raz słyszy o Unii, ale jest do nas nastawiony OK. Pamiętam jego słowa, że jak na Wiślaków to jesteśmy ok. Trochę mu się porąbało, ale mam osobistą satysfakcję, że piłem i prowadziłem takie rozmowy z gościem takim jak Trela, a to nie był byle kto i że okazało się, że milicja robiła wszystko, żeby nas zgnoić, ale im się nie udało.

 

Unia Tarnów – Karpaty Krosno

 

Proh: Wiosną 1992, pamiętny mecz decydujący o awansie do II ligi. Karpat przyjechały 3 nabite autokary, w sumie z 200 osób. Unii wtedy tylko ok. 10 osób. Nie wiem czy ktoś to pamięta, ale trzech z nich podeszło w II połowie do młyna Karpat (0 ochroniarzy, a sektora dla gości w ogóle nie było) i doszło do spięcia. Nigdy tego nie zapomnę, bo różnica sił była miażdżąca i myślałem, że Karpaty przejdą po naszych, a tymczasem krośnianie nie podjęli rękawicy. Zgody wtedy nie było, pamiętam pomeczowe wzajemne fucki.

 

Październik 1991. Tarnovia – Unia Tarnów

 

Te derby sugerują początek zmiany układu sił w mieście. Co prawda na meczu nadal brak kibiców gospodarzy, ale fanów Unii pojawiło się tylko ok. 30. Zasiadają na prostej, wieszają 3-4 flagi i prowadzą doping w miarę możliwości. Grupa ta choć mała, czuje się na stadionie jak u siebie.

 

Czerwiec 1992. Unia Tarnów – Tarnovia

 

Były to chyba jedne z najnudniejszych derbów Tarnowa. Brak na stadionie przy ul. Zbylitowskiej zorganizowanych grup kibiców zarówno gospodarzy jak i gości. Mecz warty zapamiętania jedynie ze względu na wynik sportowy. Unia wygrała 6-0.

 

Sierpień 1992. Tarnovia – Unia Tarnów

 

Prawdopodobny pierwszy raz rywale sformułowali młyn na derbach. Z tego meczu nie posiadamy relacji z naszej strony.

 

Wiosna 1993. Unia Tarnów – Tarnovia

 

Na tym meczu meldują się obie grupy kibiców w podobnych liczbach ok. 20-30 osób. Kibice Unii zasiadają na prostej, goście na I łuku. Na meczu bez większych wydarzeń, generalnie spokój.

 

Jesień 1993. Tarnovia – Unia Tarnów

 

Kibice Unii po raz pierwszy zasiadają na sektorze przeznaczonym dla gości – w miejscu dzisiejszej klatki. Jest ich około 20 z jedną flagą. Dopingują i prezentują ultras – jakiś proszek w stylu magnezji stosowanej przez iluzjonistów. Nie wiemy ilu było kibiców gospodarzy, ale na pewno więcej niż Unistów. Na tym meczu dochodzi do palenia barw. Tovia pali flagę Unii, a Unia flagę Tovii – biało-czerwoną barwówkę. Wtedy interweniuje policja i kilku naszych ma sprawy w kolegiach za zniewagę barw narodowych. Niestety sędzia nie okazał się kumaty.

 

Historia pewnej flagi:

 

To była flaga zrobiona na derby w 93 r. Chłopaki robili ją całą noc i zdążyli z debiutem. Było to białe płótno z czerwonymi trójkątnymi wstawkami na dwóch przeciwnych rogach. Centralnie na środku była świnia i pod nią napis (wykonany czerwonymi długopisami) Tovia. Flagę wywieszono na derbach. Wisiała dość długo, ale ponieważ młyn był na prostej to nasi rywale nie widzieli jej, więc zorganizowano akcję prezentacyjną. Zdjęto ją z płotu i obrócono w stronę klatki (a ktoś z tłumu kwiczał). Potem powieszono ją na płocie na drugim łuku, mniej więcej w miejscu gdzie był do niedawna nasz młyn. Po derbach flaga wisiała jeszcze raz lub dwa na żużlu. Ostatni raz chyba wtedy, gdy miała być awantura z brudasami pod blaszakiem. Prawie cały młyn Unii wyszedł wtedy w połowie żużla, a flagi zostały. Chłopaki wrócili na samą końcówkę i zabrali zdjęte już flagi.

 

Sezon 1993/94 Cracovia – Unia Tarnów

 

Barbarians 99: Co do Pasów to pamiętam, osobiście nie byłem na tym meczu, ale wiem, że było ok. 60 osób z Tarnowa i nikogo z Wisły. Potem na Pasach Unii już nie uświadczono. Oficjalnie oczywiście, bo nieoficjalnie zawsze ktoś był.

 

Unia Tarnów – Wisłoka Dębica

 

Unia 80/90: Chyba to było już w latach 90-tych. Przyjechałem wtedy na dwa tygodnie do Tarnowa. Na osiedlu spotkałem MŁODEGO PŁANCIĘ. PŁANCIA namawiał mnie, żeby przejechać się na mecz UNII. Nie bardzo miałem ochotę, ale razem z APTAREM jakoś mnie wyciągnęli UNIA grała w Mościcach z WISŁOKĄ. Chyba UNIA miała wejść do II ligi, albo pierwszy mecz UNII w II lidze-albo całkiem pomieszałem… W każdym razie na stadionie byłem bardzo zdziwiony, że na prostej gdzie zwykle siedzieliśmy nie było kibiców UNII. Siedziało w tym miejscu może troje dzieci, które po jakimś czasie wyciągnęły malutką biało-niebieską flagę. PŁANCIA i APTAR jakoś tak prowadzili ze mną rozmowę, że nie zdążyli mi do samego stadionu powiedzieć, że UNIA już nie ma kibiców. Pewnie bym wtedy nie przyjechał. Wspomnienia z tego meczu mam raczej smutne. Widok pustego sektora zrobił swoje. Na samo wspomnienie łza się w oku kręci. Jednak do rzeczy. Klatkę dla gości zajmowała około 150-cio osobowa grupa kibiców WISŁOKI. Klatka była od strony dworca kolejowego. Bez barw z PŁANCIA i APTAREM siedzieliśmy u samej góry na łuku od strony parku. W koło nas było dużo ludzi, którzy przyszli na ten mecz. W przerwie milicja wypuściła z klatki przyjezdnych kibiców – chyba do WC. Po przerwie trzech kibiców WISŁOKI nie wróciło do klatki. Wybrali się na spacer po stadionie. Chyba z konkretnym zamiarem skrojenia dzieci. Siedziałem sobie spokojnie i nawet nie zauważyłem, kiedy się za mną zagotowało. PŁANCIA wyskoczył i od razu jazda, za nim APTAR, więc i ja się przyłączyłem. Byłem kompletnie zaskoczony i dopiero po wszystkim dotarło do mnie, że nalaliśmy kibiców WISŁOKI. Ruch się zrobił taki, że część ludzi z trybuny zamiast na mecz patrzyła co wyprawiamy na łuku. Zapamiętałem blondyna, który w trakcie bijatyki miał białą koszulkę ze znakiem klubu WISŁOKI. Po bijatyce z koszulki zostało tyko marne potargane wspomnienie. Zdziwiło mnie wtedy zachowanie milicji. Pewny byłem, że skończymy dzień na komendzie. Jednak milicja nas nie ruszyła, nawet nie wylegitymowali nas. Zabrali obitych kibiców WISŁOKI z powrotem do klatki. Kibice WISŁOKI odprowadzani przez milicję mieli miny nietęgie. Tak jak ja sam byli zaskoczeni przebiegiem wydarzeń. Widać nie tak sobie zaplanowali spacer.

 

Polityka

 

Zawsze Unista: Po roku 90 sytuacja była taka, że jeżeli chodzi o poglądy to rządziła ekipa „taniego wina”. Wiadomo o co chodzi. Nie było nastawienia np. pro-skinowskiego, choć kilka osób się pojawiało zainteresowanych takimi klimatami, natomiast nie tworzyło się takie środowisko. Z czasem zaczęły pojawiać się osoby związane z ruchem punks, choć również w podobny sposób – po prostu przychodzili na mecze jako kibice, a nie punki. Reszty to nie obchodziło, wszystkich jednoczyły barwy i tanie wina. Mimo, że w ekipie bardziej znanymi osobami byli np. W. albo Ch., do zbliżenia ze środowiskiem pankowym nie doszło. W pewnym momencie – koło roku 93/94 podobno była taka propozycja ze strony tarnowskich panków, ale praktycznie nie była nawet rozpatrywana, od razu ją odrzucono (sprawę znam ze słyszenia). Osoby zainteresowane klimatami skinowskimi przerzuciły się na Tovię i tam zbudowano w pewnym momencie w ogóle ekipę wokół tego klimatu. Część z nich to byli prawdziwi skini z przekonania, a część zwykła moda na skinowanie. Jak wspomniał ZP około 1997 roku zaczęto wprowadzać u nas w młynie nowe zasady.