Przerwa zimowa 1984/85. Strusina staje się dzielnicą nr 1!

 

Ovest:”Zima upłynęła nam na przygotowaniu się do sezonu. Mamy, siostry na gwałt szyły szale i sweterki biało-niebieskie, zawsze z niebieskimi końcówkami. Po tym można było nas odróżnić np. od Stali Mielec i Rzeszów. Układanie nowych piosenek, robienie konfetti oraz zabieranie ze sklepów serpentyn. Przede wszystkim potrzebna była nam praktyka, więc ciągle jakieś wypady – próba dobrania się do skóry punkom, ale ostatecznie po tak zwanym odkupieniu się przez nich zostawiamy ich w spokoju, choć już wiadomo, że jesteśmy siłą nr 1 w naszym mieście.

Co ciekawe wielu osobom spodobało się to co robimy, zwłaszcza nasze nastawienie antykomunistyczne. Na murach częściej były napisy „precz z komuną” niż np. Unia pany. Przed rudną wiosenną jest nas już około 100 osób, zwłaszcza dzięki Strusinie, gdzie doszło ok. 35-40 osób, stając się zarazem pierwszą dzielnicą Unii. Za nią jest Parkowa, Skargi, PCK – razem wzięte ok. 30 osób. Następnie Klikowska, 25-lecia i kilka osób z centrum oraz Mościc. Tak, więc kibice Jaskółek nie byli kibicami głównie z Mościc, jak to później próbowała wmówić Tovia.

 

Flagi:

 

Korzystając z przerwy trochę historii dotyczącej flag, zarówno tych własnych, jak i zdobytych.

Aptar: „Flagi – no cóż, wtedy chodziło się nocami po osiedlach i skubało wiszące prześcieradła. Nocami farbowaliśmy, naszywaliśmy i niekiedy malowaliśmy. Jedną z najlepszych była biało-niebieska angielka z herbem Tarnowa i napisem ZKS Unia Tarnów, a na dole z datą 1928. Szyliśmy ją całą noc z M. i D.. Była to nasza reprezentacyjna flaga na każdym meczu u siebie i na wyjeździe. Straciliśmy ją w drodze do Krosna. Zej… ją pały albo sokiści. Wymienialiśmy się też flagami ze zgodami m.in. flagami Piasta Gliwice, Lechii Gdańsk, Resovii i dużą dużą flagą niebiesko – biało – czerwoną z napisem 1906 i Białą Gwiazdą. Poza tym wiele flag biało-niebieskich, ale muszę powiedzieć, że mało flag straciliśmy, a jak już to jakieś podrzędne. Z Resovią czy Igoopolem też się wymieniliśmy, a potem jak była kosa to oni chwalili się naszymi flagami jako zdobytymi.”

 

Flagi zdobyte:

 

UNIA80/90: Mogły być dwie SANDECJI, ale na 100% nie jestem pewien. Jedna czarno-biała z napisem SANDECJA. Napis też czarno-biały. Mogła być też bez napisów, zwykła czarno-biała.

Grzegorz: Na tym meczu w Sączu było nas dokładnie 33, pogoniliśmy ich na dworcu, w przerwie przypałętali się pod nasz sektor i płakali by im oddać trzy flagi, które stracili w Tarnowie [Sandecji, Korony i trzeciej nie pamiętam].Po meczu pały wywiozły nas dwie stacje od Sącza.

Wisłoka na temat straconej flagi: „Zielony Gryf na białym tle a z boku biało-zielona szachownica, flaga Wisłoki na zdjęciu z Tempa z derbów Krakowa, powstała na początku lat 80-tych. Sam ją robiłem i byłem na tamtym meczu, ale niestety chyba pod koniec lat 80-tych młodzież straciła ją na rzecz Unii Tarnów.”

Kibic UNIA80/90: „Otóż błąd! Ta fotka była ostatnim wspomnieniem dla kibiców Wisłoki. Stracili ją dokładnie po tym meczu, na którym było robione zdjęcie. 17.01.1988 – Tego dnia wracając ze ŚWIĘTEJ WOJNY pociągiem WISŁOKA traci dwa biało-zielone szale i Flagę z GRYFEM. Jadąca wtedy razem z Wisłoką Stal Mielec również traci dwa szale.”

 

Szaliki:

 

UNIA 80/90: „W latach 80 tych ciężko było zorganizować szaliki. O ile mnie pamięć nie myli to jedne z pierwszych szalików UNII zorganizował „ANFAS” z Rolniczej. Jego mama miała w domu maszynę do robienia swetrów i szalików, więc kto chciał szalik szedł do ANFASA z włóczką. W tamtych czasach były też problemy z zakupem włóczki w odpowiednim kolorze dlatego szale często różniły się odcieniami niebieskiego.Mimo tego szale od ANFASA były ciemno-niebieskie. Jasno-niebieski (blado-niebieski) kolor był raczej zarezerwowany dla kibiców IGLOOPOLU.Oni z reguły mieli szaliki w kolorach znaku firmowego na mrożonkach. Część kibiców UNII na własną rękę organizowała sobie szale.Co dodatkowo wprowadzało różnorodność kolorystyczną. Dużo szalików było kasowanych i noszonych jako szale UNII. Dla przykładu: jednym z pierwszych moich szalików UNII był kasowany szal CZARNYCH JASŁO. Na pierwszy rzut oka wydawał się być czarny, ale był ciemno-granatowy. Później miałem szal zdobyty na IGLOOPOLU. Nadawał się na szal UNII, bo akurat miał nietypowy kolor niebieski (ciemniejszy niż reszta szalików IGLOOPOLU). Nie piszę tego po to, żeby się pochwalić kasowanymi szalikami. Podałem te przykłady po to, żeby pokazać, że w latach 80-tych chyba wszystkie kluby w naszym kraju miały takie same problemy z szalami. W Polsce każdy sektor kibiców miał szale w różnych odcieniach kolorów klubowych. Szale dodatkowo różniła technika wykonania. Jedne robione na drutach inne maszynowo.”

Ultras75: „Jeżeli chodzi o szaliki to odcień koloru nie miał specjalnego znaczenia, natomiast ważne były końcówki. W przypadku Unii końcówki szalika były niebieskie tak jak np Ruchu, natomiast np Stal M. i Rz. Miały białe końcówki.”

 

Najliczniejsze wsparcie zgody:

 

Ultras 75: „Najliczniejszy wyjazd na naszą zgodę to ok 150 osób do Krakowa.”

Aptar: Ultras 75 ma rację około 150 pojechaliśmy na Świętą Wojnę do Krakowa, a potem to chyba około 100 na Resovię (choć na Igloopolu było nas więcej, ale nie pamiętam czy to była jeszcze zgoda czy nie) no i około 50-70 w Stalowej Woli z Wisełką.

 

WIOSNA 1985

 

Rozpoczniemy opisy meczów z rundy wiosennej 1985. Wtedy zawiązały się dobre kontakty z Igloopolem Dębica.

 

Iglooopol – GKS Katowice (35)

 

Ovest: Przed nadchodzącym sezonem doszły do nas informacje, że Igloopol jest zainteresowany zrobieniem z nami zgody. Zostajemy zaproszeni na ich mecz w Pucharze Polski z GKS-em Katowice. Umawiamy się na stacji. Było bardzo zimno. To był chyba luty czy początek marca, więc siedzimy w środku. Oczywiście kilku z nas stoi na peronie. Nagle wjeżdża pociąg z kibicami Katowic. Ok. 200 osobowa grupa wysypuje się na peron. Nas ośmiu, ale spoko chłopaków. W wąskim przejściu stawiamy im opór, kilkanaście sekund. Pod ich naporem musimy się wycofać do przejścia podziemnego. Dobiega reszta od nas, ale GieKSa już dalej się nie zapędza i wraca do pociągu.

Kiedy pojawiamy się w Dębicy Morsy głośno skandują nazwę naszego klubu. Okazuje się, że w sektorze gości pojawia się Wisłoka. Młyn Igloopolu, razem z nami ok. 200 osób, GieKSy ok. 250. Po meczu doszło do ciekawej awanturki na stacji, gdzie niestety Igloopol nie pokazał się z dobrej strony i zostawił nas praktycznie samych. Po niezłej walce ponosimy porażkę, ale za bardzo się nie przejmujemy, przeciwnie, bo 34 osoby od nas i około 10 z Dębicy długo stawiało opór ekipie ze Śląska. Tak podbudowani czekamy na pierwszy mecz rundy wiosennej 1984/85 w Przemyślu.

 

Czuwaj Przemyśl – Unia Tarnów (30)

 

Na pierwszy mecz do Przemyśla udaliśmy się w około 30 osób, ale oprócz picia piwka nic szczególnego się tam nie wydarzyło. Jedynie trochę wzajemnych wyzwisk. Mecze u siebie były nudne, a to z racji, że nikt nas nie odwiedzał i było to miejsce tylko do wspólnego dopingu, spotkań i ćwiczenia nowych piosenek.

 

Wisłoka Dębica – Unia Tarnów (80+50 Igloopol)

 

Następny wyjazd przypadł na Wisłokę do Dębicy, jak wcześniej mówili nam starci kibice, najlepszą ekipę naszej grupy. Pamiętam jak Drzinks mówił: albo jedziemy tam wszyscy, albo w ogóle lepiej nie jechać. Postanowiliśmy się zebrać na ten arcyciekawy wyjazd. Oczywiście nie mogłem doczekać się zbiórki i wcześniej udałem się do Dębicy. Wysiadając z pociągu natknąłem się na ok. 100 osobową ekipę Wisłoki ze zgodami. Szal schowany pod kurtką i ostro idę koło nich, chcąc się dostać na dzielnicę Morsów. Nagle ktoś mnie zatrzymał z pytankiem – skąd Ty koleś jesteś i do kogo przyjechałeś? Pada szybka odpowiedź, że do kolegi ze szkoły… Uwierzyli. Pytają jeszcze: a gości w szalikach w Tarnowie nie było? Ja: że się na tym nie znam i nie wiem o co chodzi. Kiedy doszedłem na dzielnicę Igloopolu, opowiedziałem co i jak, ale starszy, konkretny gość o ksywie Kasa, mówi, że musimy poczekać na Unię, bo sami nie damy rady. Po spożyciu kilku browarów idziemy na stację trochę oglądając się za siebie, ale na szczęście na ma tam już Wisłoki.

Wjeżdża natomiast pociąg z około 80-osobową ekipą Jaskółek, z czego większość to kibice ze Strusiny. Ekipa super, po połączeniu się jest nas grubo ponad sto, również Morsy tego dnia były najlepszą ekipą, jaką u nich widziałem. Idąc na stadion chłopaki atakują każdego kto mógł mieć jakiekolwiek powiązanie z Wisłoką. Wreszcie zajmujemy im sektor i czekamy na ich reakcję. Wchodzą w jakieś 250 osób i już wiemy, że ten dzień będzie dla nas zwycięski. Są bardzo spięci. Siadają koło nas, coś bluzgają. Nagle wstaje Drzinks, wpada w sam środek sektora i trafia gościa. Zero reakcji z ich strony. Później pojawia się kilkunastu milicjantów i oddziela dwie grupy.

Po meczu wychodzimy spokojnie. W naszą stronę biegnie cała Wisłoka, nawet fajnie to wyglądało. Grad kamieni i kilka osób od nich dobiega do nas. Nie wiedzieli chłopaki, że ich koledzy po wyrzuceniu kamieni byli już w odwrocie. Połknęliśmy ich monetarnie goniąc za resztą chyba z kilometr, a jednak się zebrali. Znów atak z takim samym scenariuszem. Za trzecim razem nawet ich już nie gonimy. Po prostu zrozumieliśmy, że nie ma przeciwnika dla nas w tym dniu. Na dworcu pojawia się milicja i już nic się nie dzieje. Drogą powrotna to deszcz kamieni na nasz pociąg i pierwszy artykuł i kibicach w tarnowskim Temi.

Ultras75: Wisłoka, aż do tego meczu była uważana za najlepszą ekipę w naszej grupie. Wyjechaliśmy w ok. 80 osób + 50 Igloopolu. Dojście na stadion bez problemów. Po nas weszła Wisłoka + kilkunastu Stal Mielec i Stal Rzeszów, razem 250 osób. Po meczu konkretna zadyma, gdzie zwycięstwo nasze jest bezdyskusyjne. Trzy razy próbują podjąć walkę i za każdym razem uciekają.

 

Czarni Jasło – Unia Tarnów (25)

 

Ovest: Dwa tygodnie później wyruszamy do Jasła, które nie miało jeszcze zorganizowanych kibiców. Fajną atmosferę zepsuł fakt przejeżdżającego autobusa kibiców Wisłoki do Krosna. Nas było akurat jakieś 6-7 osób, ale i tak nawołujemy Wisłokę do wyjścia z autobusu. Jakoś nie byli chętni, przez to jeszcze bardziej upadli w naszych oczach. Później dopiero zrozumieliśmy przyczynę, a mianowicie nijaki Hasan od nas bał się podejść i został na rogu ulicy. Wyglądało to jednak tak jakby była tam ekipa, a my tylko na przynętę i chyba tylko dlatego Wisłoka nie miała ochoty do konfrontacji.

Jarek68: Wyjazd do Jasła rok 84 albo 85, tak jak pisał ultras 75 nic ciekawego. Jedyna ciekawa rzecz to Wisłoka. Jechali chyba do Krosna autokarem, a my w Jaśle byliśmy jak u siebie i każdy się porozchodził. Patrzymy, a autokar staje, więc ruszamy chyba w siedmiu (wszystkich było 25), ale Wisłoka nie wyszła z autokaru, wysiadł tylko Szlachta – wtedy jeden z ważniejszych na Wisłoce. Skończyło się na gadkach, chociaż w autokarze było ich dużo więcej niż nas. Wisłoka w tych latach miała przed nami duży respekt u siebie, bo do nas nie przyjeżdżali. Zresztą Rzeszów i Sącz tez się z nami mocno liczyli. Odnosiło się wrażenie, że się nawet boją.

 

Zelmer Rzeszów – Unia Tarnów. Zawiązana zgoda z Resovią

 

Ovest: „Następnym meczem był wyjazd na Zelmer do Rzeszowa i zgoda z Resovią. Stal się odgrażała, że nas dopadnie za porażkę w Dębicy, ale na dworcu czekała tylko Sovia. Super powitanie oraz impreza aż do meczu. Później udajemy się na mecz Resovii z Jagą, co ciekawe przyjechało kilku kolesi z Wisły, którzy byli w sektorze Sovii. Jaga przyjechała ekipą nie do ruszenia. Byli po prostu za silni na Sovię, więc oprócz bluzg do niczego nie doszło. Po meczu impreza i super zgoda”.

Trochę więcej o tej zgodzie, wpis kibica Unii: „Witam, zgoda miedzy naszymi klubami powstała w 85 roku po meczu w Krakowie, my wracaliśmy z Wisły, a Wy z meczu z Craxą, gdzie trochę Was obito. Poznaliśmy się w pociągu,na oficjalną zgodę przyjechaliśmy na mecz Zelmer – Unia. Miała czekać na nas Stal Rzeszów, po tym jak zostali pogonieni wraz z Wisłoką w Dębicy. Niestety nie doczekaliśmy się ich, natomiast Sovia przyszła bardzo fajną ekipą. Zgodę z Waszej strony zrobili Dolar i Szymon, impreza była zajebista, bo zostało nas kilku na meczu z Jagą. Spotykaliśmy się na wielu meczach przez ten okres, ponad 2 letniej zgody. Zdarzało się, że w każdym tygodniu imprezowałem w Rzeszowie. Były wspólne wyjazdy, mecze derbowe, gdzie odwiedzaliśmy się nawet po 30-40 osób. Mając ówczesne zgody Wisłę i Jagę, zwłaszcza ci ostatni naciskali na nas, żeby zerwać zgodę, ponieważ Jaga bardzo nie lubiła Sovii. W tym samym czasie Smigel i kompania ze Stali przywozili transportery alkoholu do nas i opowiadali jak to Resovia mówi w Rzeszowie, że na pewnym meczu w Dębicy, gdyby Unia opowiedziała się po stronie Morsów to zostałaby obita itp. Chłopaki podjęli decyzję o zerwaniu zgody, tak że z bardzo dobrych kontaktów, szybko doszło do kosy. Osobiście tego żałowałem, ponieważ Resovia to po Unii i Wiśle moja ulubiona drużyna.”

Aptar: „Faktycznie po Wiśle to była nasza najlepsza zgoda, która trwała dość długo… oj, trochę wypiliśmy z chłopakami z Sovii, zwłaszcza na turnieju w nogę na rolniczej. Kiedyś było tak: Unia, Sovia, Igloopol – strach było przejeżdżać przez południową Polskę.”

UNIA 80/90: „Pamiętam ten turniej z ul.Rolniczej, kibiców Resovii (chyba był wtedy jeszcze ktoś z Widzewa). Derby na Tarnovii z udziałem kibiców Resovii i Igloopolu. Siedzieliśmy, wtedy razem na krytej trybunie (Tarnovia bez sektora swoich kibiców). Na tym meczu było spięcie między Resovią i Igloopolem (bez bijatyki). Igloopol wyskoczył z dziecinnym tekstem do Resovii: „Unia i tak nas bardziej lubi i szanuje niż was”. W następstwie posypała się nam zgoda z Igloopolem. Kibice Unii wybrali zgodę z Resovią. Pamiętam kilka meczy rozegranych na Unii i obecnych na nich kibiców Resovii. Później padła zgoda z Resovią. Zgoda padła, ale pamiętam jeszcze sytuację z 87 roku. Mecz Zelmer -Unia. Pojechaliśmy na mecz z wyłącznym nastawieniem, że będzie bijatyka z Resovią. Kiedy Resovia i Unia spotkały się obok stadionu zamiast bijatyki było witanie kolegów z czasów zgody. Część kibiców Unii chciała się bić inni wołali żeby stać, bo ci z Resovii to fajni goście i do tego znajomi. Zrobiło się zamieszanie. W efekcie większość kibiców Unii zawraca i jedzie na mecz do Dębicy Igloopool -Wisła (licząc, że przynajmniej tam będzie jakaś awantura). Ci z Unii, którzy zostali na meczu w Rzeszowie podobno siedzieli razem z Resovią. Jednym z tych co zostali był Mikuś i chyba Aptar… Przy następnych spotkaniach między Unią i Resovią nie było już sentymentów”.

 

Godne odnotowania są jeszcze mecze z Tarnovią i mecz w Gorlicach. Oczywiście w tym czasie Tarnovii nie było, ale Unia z Igloopolem i Resovią zebrały się w dobrej liczbie, bijąc dotychczasowy rekord młyna.

 

Tarnovia – Unia Tarnów (200 + 50 z Resovii i Igloopolu)

 

Ovest: „Kolejny mecz to derby Tarnowa. Chodziły głosy, że żule, pijaki i cygani zbierają się na nas, więc mobilizacja był konkretna: 200 osób + 50 z Resovii i Igloopolu. Tarnovii nie stwierdzono, natomiast doszło do małego zgrzytu na linii Dębica – Rzeszów. Jak do tej pory był to nasz największy młyn, konfetti i serpentyny jak w Argentynie”.

 

Mecz w Gorlicach był okazją po pierwsze świętowania awansu do II ligi (obecna I liga), a po drugie pierwszego kontaktu z Glinikiem Gorlice. Początkowo nastawienie było dość nieprzyjemnie, ale po meczu było już całkiem inaczej.

 

Glinik Gorlice – Unia Tarnów (100)

 

Ovest: ”Ostatnim wyjazdem był mecz w Gorlicach i znów nie mogłem wytrzymać. W 12 wyjechaliśmy wcześniej. Na stadionie Glinik ok. 40 osób bluzga na nas i śpiewa „gdzie macie kibiców?”. W 10 min. meczu wchodzi ok. 100 osobowa grupa. Stadion zamarł, słychać tylko nas. Unia wywalczyła awans do drugiej ligi, a my hucznie obchodziliśmy to święto”.

Ultras75: „Do Gorlic pierwsza grupa przyjechała w 15 osób. Glinik chce dymić, ale nie może się zdecydować”.