JESIEŃ 1986

 

Ruch Chorzów – Pogoń Szczecin

 

Aptar: Jedziemy na Ruch. Lata 80-te, jest nas 5 z Unii. Ruch gra z Pogonią. Było 2-2, leje jak z cebra w młynie trochę nieporozumienia, bo jest Unia Tarnów i Unia Oświęcim – jesteśmy myleni. Na meczu Ruch śpiewa – Unia Tarnów. My jesteśmy w siódmym niebie. Po meczu jedziemy pociągiem z Batorego z ok 200 osobami Ruchu do Katowic. Niebiescy mówią do nas, żebyśmy schowali szaliki i poszli na tył pociągu, a oni będą nawalać się z GKS-em, żebyśmy spokojnie wrócili do domu. Na dworcu jednak idziemy razem i w Katowicach słychać śpiew Unia i Chorzów. Warto to przeżyć. Pozdro dla Niebieskich!!!

 

Karpaty Krosno – Unia Tarnów (50)

 

Ovest: Pierwszy wyjazd był do Krosna. Pojechaliśmy naszą paczką. Karpaty dość dobra banda, ale zabrakło im zdecydowania, żeby nas zaatakować. Na Unię nikt nie przyjeżdżał, więc przyszło nam czekać do następnego wyjazdu.

KROSNO – Pierwszy nasz wyjazd jesień 86 to pełna kosa, pojechaliśmy w 50 osób, staliśmy naprzeciwko siebie, ale czując przed sobą respekt nikt na nikogo nie ruszył.

 

Wisłoka Dębica – Unia Tarnów

 

W Dębicy sytuacja podobna jak przed dwoma laty, tyle, że tym razem bez Igloopolu, walczyliśmy raczej na remis z Wisłoką, chociaż dla mnie wyjazd bardzo ciekawy. Kiedy wpadliśmy do klatki za dębiczanami, chłopaki ratowali się ucieczką na dach. Nagle wyskoczyła do nas niesamowita laska z tekstem, że będzie bronić swoich kumpli. Po wyjściu z klatki nie było już ani naszych, ani Wisłoki.

 

Cracovia – Unia Tarnów

 

Kolejny wyjazd to Cracovia. Miał być to wyjazd prawdy, ale na dworcu zobaczyliśmy Hutnika, podróżującego w pociągu. Szybki wjazd. Podróż z nimi przez dwie stacje. Kilka szali do przodu i rozbitych twarzy z ich strony. Niestety spóźniamy się na pociąg do Krakowa.

 

Tarnovia – Cracovia

 

Następnie Pasy przyjeżdżają na Tovię. Śmieją się, że nas nie było, więc szybki przeskok przez siatkę. Podbiegamy pod ich sektor, goście biegną w górę, ale wpada milicja, która kończy sprawę.

 

Wawel Kraków – Unia Tarnów / układ z Wawelem.

 

Kolejny wyjazd do Kraka, tym razem na Wawel. Na dworcu widzimy Pasy, podobnie jak u nas dość słabą grupą. Wpadamy w nich, oni uciekają. Jeden nie zdążył i powędrował do kosza na śmieci. Na Wawelu przybijamy układ z kibicami tej drużyny. Na meczu jest też Wisła. Droga powrotna mija spokojnie, chociaż później dowiadujemy się, że Craxa wpadła dobrą bandą na stację kilka minut po naszym odjeździe i pogoniła kilkunastu Wiślaków i kibiców Wawelu.

 

Koniec zgody z Resovią, początek ze Stalą

 

W międzyczasie pod koniec sezonu, pada definitywnie zgoda z Resovią. Od razu wykorzystuje to Stal. Nawet nie wiem jak z nimi doszło do zgody, bo nigdy z nimi nie imprezowałem. Faktem jest, że chyba przez tydzień przywozili transportery wódki i opijali naszych chłopaków. Mimo, że na koniec sezonu zgoda została zrobiona, to połowa od nas z nimi nie gadała, starając się unikać bijatyki ze względu na nową zgodę, jak również dlatego, że po cichu dalej większą sympatią darzyło się Resovię.

 

Zelmer Rzeszów – Unia Tarnów (50)

 

Ultras75: Jesień 86 ZELMER-Latem doszło do kosy z Resovią, więc pojechaliśmy jak na wojnę w około 50 osób. Resovii przyszło również tylu, po meczu bitwa zakończona naszym zwycięstwem. Później stałem na peronie, kiedy nasi chłopacy byli już w pociągu, nagle Resovia, która wcześniej przyglądała się tylko z daleka zaczęła biec w moim kierunku. Zrozumiałem, że pociąg już ruszył, dostałem kilka kopów, ale dopadłem odjeżdżający pociąg. Trzymałem się tylko rękami i zawdzięczam życie Jarkowi i Kustykowi, że za włosy wciągnęli mnie do środka.

 

Izolator Boguchwała – Unia Tarnów

 

Jesień 86. Następny wyjazd Boguchwała. Mając już zgodę ze Stalą czekaliśmy na Resovię. Stal widząc ich przewagę powiedziała, że bić się nie będą bo ich znają. Sami przegoniliśmy dwa razy liczniejszą grupę Sovii.

 

WIOSNA 1987

 

Zaczynamy kolejny rok opisów lat, w których Unia była jedyną siłą miasta. Każdy rok zaczynał się krakowskimi derbami rozgrywanymi w styczniu. Rozpoczniemy od tego wydarzenia, które nie przechodziło bez echa.

 

Cracovia – Wisła Kraków: styczeń (100)

 

Opis kibica Wisłoki: Fajnie było pojechać na styczniowe Święte Wojny. Środek zimy, a w Krakowie zjazd kibiców z praktycznie całej Polski. Po stronie Pasów m.in. Zabrze, Polonia Bytom, Mielec, Korona, my itd. Po stronie Wisły: Ruch, Widzew, Piast Gliwice, Lechia, Unia, Jaga itd. Nie było klatek. Pamiętam mecz na Wiśle kiedy obie ekipy stały obok siebie na trybunie (tej którą teraz zajmują wiślacy), oddzielone tylko kordonem milicjantów, a w przerwie rozgorzała prawdziwa bitwa…..na śnieżki.

Zaczęło się już w Tarnowie, kiedy wsiadła Unia i próbowała nas atakować, ale nic z tego nie wyszło, bo my zajęliśmy górę w wagonie piętrowym i skutecznie odpieraliśmy ich ataki. W końcu dogadaliśmy się, że będzie solówka 1 od nas i 1 od nich. Wyniku nie pamiętam, ale w dalszą drogę do Krakowa ruszamy razem z Unistami!!! Po drodze w Brzesku i Bochni wsiada Wisła jednak Unia nas nie wydaje twierdząc, że jesteśmy od nich. Wysiadamy w Płaszowie i udajemy się pod hotel Cracovia – na tradycyjne miejsce zbiórki. Po meczu krótkie starcie z Ruchem w tramwaju (chcieli mi zabrać słynną flagę z gryfem), a na peronie w pociągu dopada nas Wisła z Lechią i Unią z tym, że większe ciśnienie mają na Mielec i ich kasują dokładnie, nas traktując ulgowo. Jak się później dowiedziałem od kumpla z Cracovii (już po słynnej zadymie) niejaki śledź z Mielca doniósł im że mamy zgodę z… Unią.

Ultras75: Z Tarnowa wyjeżdżamy w ponad 100 osób. Od razu zauważamy jadącą na ten mecz Wisłokę. Atakujemy ich i o dziwo postawili się, ale nie dają rady. Jest nas więcej, więc proszą o solówkę – jeden od nas i od nich. Wystawiamy Jarka, który wygrywa również solo. Następnie podróżujemy razem do Krakowa.  W Brzesku i Bochni dosiada się Wisła. W Krakowie większość idzie na stadion, ale my w kilka osób szukamy mocniejszych wrażeń. Spotykamy Ruch CHorzów i chłopaka z Lechii. Nagle zobaczyliśmy wychodzącą Koronę. Ruszamy na nich, ale później kierunek biegu się zmienia. Zostałem tylko z chłopakiem z Lechii. Staramy się walczyć na kosze, ale dostajemy. Lechista traci dwa zęby. Po meczu wychodzimy a Craxa na nas czekała. Ruszyliśmy wtedy na nich. Tysiąc osób biegło przeciw pasom, nie wytrzymali ciśnienia i zaczęli uciekać. Ostatni, którzy uciekali to Korona, która była wtedy dobrą bandą. Dojechaliśmy wielu z Cracovii, następnie na stacji zebrało się nas ok. 50 osób, bo rozproszyła nas milicja. Nagle widzimy ok. 30 osobową grupę wyglądającą bardzo dobrze. Decydujemy się atakować, ale goście spokojnie na nas czekają. Między nas wpada kilku Wiślaków z okrzykiem – stać. Prezentując następnie dwie grupy okazuję się, że to była Lechia Gdańsk. Powrót do domu – kasujemy wszystkich tzn.Wisłokę, fana Craxy i Stal Mielec. Wielu z nich oddaje barwy proszą, żeby ich nie bić.

 

Unia Tarnów – Karpaty Krosno

 

Ultras75: Na ten mecz Karpaty również przyjechały do Tarnowa w 50 osób. Za to szacunek, bo w tych czasach przyjazd wrogich ekip do Tarnowa to rzadkość. Kustyk z drugim gościem wpadają w sam młyn Karpat, którzy wycofują się dobre 30 metrów.

 

„W Tarnowie do tej pory nic ciekawego się nie dzieje. Kibice różnych klubów boją się przyjeżdżać na Unię. Odkąd pamiętam do Tarnowa przyjechali kibice:POLONII BYTOM, KARPAT KROSNO (autobusem), STALI RZESZÓW (gdy była zgoda),CRACOVII(największa paczka w III lidze),znów KARPAT KROSNO(autobusem).Muszę dodać że nie zgadzam się do końca z „ultras75” i tym szacunkiem dla kibiców KARPAT,za to że u nas byli.Ekipa pojawiała się nagle na stadionie autobusem i nigdy nie było wiadomo jak się do nich dobrać.Gdyby przyjechali pociągiem to wiadomo gdzie byśmy się spotkali:Albo na mieście ,albo w pociągu.Niestety po meczach w obstawie milicji wyjeżdżali z Tarnowa.Poza tym możliwości KARPAT pokazało jedno wydarzenie na naszym stadionie. Zanim milicja się połapała, kilku naszych wpadło w środek sektora KARPAT. Przyjezdni z Krosna rozbiegli się na wszystkie strony. UWAGA:NIE MIAŁEM ZAMIARU TYM WPISEM ZASZKODZIĆ OBECNYM UKŁADOM UNII I KARPAT.ALE NIESTETY TAK WTEDY TO WSZYSTKO WYGLĄDAŁO-BYŁA KOSA. Był jeszcze Iglopool oraz Hutnik i Resovia na zgodzie”.

 

Wisłoka Dębica – Stal Rzeszów

 

Unia 80/90: Jeszcze nie wszyscy weszli na stadion (zamieszanie przy kasach) i WISŁOKA traci wszystkie swoje flagi. Zaraz po rozpoczęciu meczu cała trybuna (nie tylko szalikowcy, ale również zwykli ludzie) rusza na sektor STALI. Próbujemy nawiązać walkę, ale STAL nas zostawia i ucieka (dlatego obrywamy najmocniej). Dobrze ktoś wcześniej napisał: zapomnieliśmy że to nie kibice UNII ale STALI byli na tym meczu. Był to mój najgorszy wyjazd.

Rok chyba 87, kilka dni wcześniej przyjeżdża do nas Stal Rzeszów prosząc nas o pomoc w meczu z Wisłoką w Dębicy. W dzień wyjazdu w jakieś 15 osób jedziemy do Rzeszowa i spotykamy się ze Stalą (35-40 osób). Okazało się, że Stal poprosiła również o pomoc Resovię. Biało-czerwonych zjawia się również ok. 15 osób, ale widząc kibiców Jaskółek odmawia wspólnej podróży mówiąc m.in tymi słowami „my z Unią nie wsiądziemy do pociągu, bo jak wypija to nam znowu dop…..” Wchodząc na stadion Wisłoki umawiamy się ze Stalą, że atakujemy od razu w ich sektor. Na początku cały ich sektor (100 os.) ucieka, więc czujemy już smak zwycięstwa. Nagle z drugiej strony rusza reszta trybuny, okazuje się, że z 50 os. jest nas tylko 20. Ktoś trafia mnie w nos łamiąc go i krew leci obficie, od linczu ratuje mnie stary Plan.., który wymachując 30 cm nożem powstrzymuje dębickie towarzystwo. Wywiązuje się ostra walka, którą przegrywamy będąc 20 przeciw 150 osób. Z daleka Stal krzyczy „Unio, Unio trzymaj się!” Po tym meczu kończy zgoda między nami i Stalą Rzeszów.

 

Zelmer Rzeszów – Unia Tarnów

 

Unia80/90: Dochodzi do dziwnej sytuacji. Widzimy grupę kibiców Resovii, ale do bijatyki nie doszło. Kilku naszych zaczyna się z nimi witać. Konsternacja.Okazuje się, że są akurat grupą znajomych z czasów zgody. Dla reszty sytuacja, że ani lać, ani witać.Delikatnie pisząc „obrażona” taką sytuacją część kibiców Unii, wraca do Tarnowa nie oglądając meczu w Rzeszowie. W drodze powrotnej zahaczamy o Dębicę gdzie Igloopol grał z Wisłą. Tam dostajemy od Wisły flagę Igloopolu, którą zdobyli. Do Tarnowa miał wtedy przyjechać papież, dlatego na tym meczu było bardzo dużo milicji. W Rzeszowie oczywiście nie doszło do żadnej zgody z Resovią.

 

Wisła Kraków – Śląsk Wrocław (?)

 

Unia80/90: Nigdy do końca nie było wiadomo ilu kibiców Unii jeździło na mecze Wisły. Na stadionie okazywało się, że w rozsypce już siedzą grupki naszych. Nasi jeździli głównie do swoich znajomych i z nimi siedzieli na sektorze. Na meczu Wisła zrobiła zgodę ze Śląskiem. Dziwnie to wyglądało bo pół sektora śpiewało na zgodę, a pół na kosę. Nas to nie dotyczyło. Śląsk nam został obojętny-o ile wiem nie było żadnych oficjalnych rozmów.

 

Igloopol Dębica – Jagiellonia

 

Na meczu było spokojnie (obydwa kluby miały zgodę). Naszych było około 10 osób i 5 osób z Wisły. Po meczu nie udało się utrzymać sielankowego nastroju. Kilku Wiślaków i kilku naszych kasuje szalik oraz parę czapeczek klubowych Igloopolu.
 

Po analizie i chronologii opisów zamieszczamy te, które dotyczą jesieni 1987. Ze względu na brak szczegółowych dat mogły wkraść się pomyłki, ale najprawdopodobniej odbyły się w tej właśnie rundzie.

 

Stal Sanok – Unia Tarnów (prawdopodobnie 1986/87)

 

Unia 80/90: W Sanoku okazuje się, że ze Stal nie ma kibiców. Z nudów nasi chodzą po trybunie i zaczepiają miejscowych. Po meczu wszyscy są głodni, ale nigdzie nie ma sklepów. Na dworcu w Sanoku trzeba długo czekać na pociąg powrotny. Część chłopaków szuka mocnych wrażeń, a część jedzenia. Po chwili większość kibiców UNII opycha się ciastkami i cukierkami-sklep na dworcu zostaje zdemolowany i ograbiony z artykułów spożywczych. Ludzie uciekają z dworca. Podjeżdża milicja, ale nie wchodzi na dworzec. Kibice UNII wsiadają do pociągu i odjeżdżają. W Krośnie na dworcu czekają kibice KARPAT (wtedy była kosa), ale milicja wygarnia nas z pociągu. Przypominam sobie epizod z „Kazkiem”, o którym pisał „jarekj68”. Dużej części kibiców UNII udaje się schować przed milicją i dojechać do Tarnowa. Po przesłuchaniach, co parę godzin krośnieńska milicja wypuszcza kibiców UNII. W kilku, około 10-osobowych grupach. Ostatnia grupa wychodzi z komisariatu po północy. Nie dociera jednak do Tarnowa spokojnie. Na jakiejś stacji znów awantury z SOK-istami i znów kilku zostaje zatrzymanych. Ostatni kibice wracają do Tarnowa dopiero wieczorem dnia następnego…Później chłopaki z Rzeszowa mówili, że u nich w regionalnych gazetach były obszerne artykuły o „bandytach z Tarnowa”. Nasze regionalne gazety nawet nie wspomniały o tych wydarzeniach – Miasto nie miało się, czym chwalić.