Unia Tarnów – Korona Kielce 8.03.1998

 

W niedzielę 8 marca doszło do rozpoczęcia rundy wiosennej w drugiej lidze piłki nożnej. W pierwszej kolejce Jaskółki podejmowały Koronę Kielce. Kiboli Unii zebrało się na ten mecz ok. 50 szala (reszcie kibiców, którzy nie przyszli na to spotkanie mówię fuck off). Fani Unii zasiedli na drugim wirażu. Tak jak wszyscy przypuszczali piętnaście minut przed rozpoczęciem meczu pojawili się kibice z Kielc w liczbie ok. 60 osób. Wspomagani byli przez Sandecję, Stal Mielec i naszych poczciwych żydów z tarnovii. W sumie razem około stu czterdziestu. Pierwsza połowa meczu spokojna, doping z obu stron, wyzwiska i chujowa pogoda. W przerwie pod nasz sektor podchodzi dziewięciu koszernych, jednak pięciu z nich zaraz ucieka, a z pozostałą czwórką kilku od nas zaczyna się napierdalać. Walka nie trwała długo, gdyż w naszą stronę biegła psiarnia, a oni poszli w chuj. Nasze straty to jedna rozjebana ręka, jeden rozjebany parasol i spisanych paru gości. Starty po stronie żydów to naruszone szczęki. W drugiej połowie totalna nuda, prawie cały czas pada deszcz. Mecz kończy się remisem tak i piłkarzy, jak i kibiców.

 

Unia Tarnów – Cracovia 11.04.1998

 

Z dużej chmury mały deszcz – tak w jednym zdaniu można podsumować spotkanie Jaskółek z Cracovią. Wszystko zapowiadało się dosyć ciekawie. Już na około 2 tygodnie przed meczem niektóre gazety o planowanym najeździe kiboli pasów i ich pobratymców na Tarnów. Pisano nawet o liczbie 500 szalikowców. Jednak skończyło się tylko na szumnych zapowiedziach. Cracovii wraz z pachołkami, czyli z Tarnovią (której kibice całkowicie olewają swój klub woląc dopingować innych), Mielcem itp. przybyło ok. 120 osób. Trudno dokładnie powiedzieć ilu było dokładnie gości z samego Krakowa, ale patrząc na ogólną liczbę to niewielu. Niestety, my kibole Unii również nie postaraliśmy się wystawiając ekipę 50-osobową. Znów sporo osób, wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie pojawiło się na stadionie. Warto tez wspomnieć o tych, którzy przyszli, ale zamiast pomóc dopingiem swojej drużynie woleli siedzieć z dziadkami na trybunie. Jeśli chodzi o ogólne wrażenie to ani my, ani ich połączone siły nie prezentowaliśmy się najlepiej. Na naszym sektorze wisiało 8 flag, natomiast u nich 2 + jedna Tarnovii. Pod względem dopingu wypadliśmy nieco lepiej od Pasów, którzy praktycznie przez cały mecz siedzieli cicho, chociaż i tak pod tym względem było słabiutko. Trochę ożywienia w naszych szeregach spowodowały jedynie strzelone bramki. Na ten mecz mieliśmy zakupione 3 race lecz niestety zostały one odebrane gościowi, który wniósł je na stadion. Pod koniec spotkania na naszym sektorze spłonął jeden z żydowskich szalików. Podsumowując cieszy zwycięstwo naszych piłkarzy, którzy nie powinni mieć problemów z utrzymaniem się w II lidze. Mamy nadzieje, że przy kolejnych takich meczach liczba szalikowców Unii będzie zdecydowanie większa i pokażemy się ze zdecydowanie lepszej strony.

 

Unia Tarnów – Hutnik Kraków

 

Na tym meczu planowaliśmy nie robić w ogóle dopingu, a także nie wieszać flag, by mieć więcej swobody poruszania się po stadionie i przy nadarzającej się okazji spróbować skroić Hutnikowi jakąś flagę. Stało się jednak inaczej. Kiboli z Nowej Huty, jak na ich możliwości przyjechało nadspodziewanie dużo (120-150 osób) i przez cały mecz pilnowani byli sporą ilością pałoludków. Przed meczem podeszliśmy w kilka osób pod klatkę, ale oprócz obustronnych wyzwisk i interwencji ochrony nic się nie wydarzyło. Gumiory przywiozły ze sobą naszą fanę „Mościce”, ale wywiesili ją dopiero, gdy na bieżnię weszli ochroniarze i nie było, żadnej możliwości dostania się do niej. Na samym meczu, nie licząc wzajemnych bluz nic się nie działo. W trakcie drugiej połowy w sektorze gości doszło do małej przepychanki, ale do uspokojenia Hutników wystarczyło kilku gliniarzy. Pod koniec spotkania spalili ukradzioną nam we frajerski sposób flagę. Nasz młyn podczas tego meczu liczył ok. 50-60 osób.

 

Unia Tarnów – Stal Stalowa Wola

 

Kibole Stalówki przyjechali do Tarnowa w liczbie 16 osób. My nie robiliśmy na tym meczu dopingu tzn. kilka osób siedziało na pierwszym łuku, a kilkanaście kręciło się koło klatki licząc na jakiś zabłąkanych stalowców. Przyjezdni byli jednak dość dobrze pilnowani, a jak wychodzili to z ochroną. Na to spotkanie przyszło także 5 kiboli Tovii, pewnie ze względu na zgodę Stalówki z Koroną Kielce. Klient od nas miał wyjść z jednym na solówkę, ale skończyło się na przepychankach. Mecz zakończył się zwycięstwem Jaskółek 1-0.

 

Okocimski Brzesko – Unia Tarnów

 

Wyjazd do Piwnego miasta wypadł w środę, więc znów frekwencja nie była zbyt zadawalająca. Kibole Unii jechali na ten mecz w kilku grupach. Część osób od rana balowała w Brzesku, część jechała samochodami, a główna grupa – ok. 40 osób wyruszyła z Tarnowa pociągiem. Droga do Brzeska spokojna. Kilka osób nie miało biletów, ale kanar nie stwierdził problemów. Na stadion idziemy bez obstawy, w wyniku czego w jednym ze sklepów robimy małą promocję. Po drodze obalamy kilka winek i idziemy pod kasy. Na stadionie było już ok. 20 fanów Unii. Wchodzimy bez większych problemów, ochroniarze nie wpuszczają tylko jednego gościa, który był kompletnie pijany. Podczas spotkania doping z obu stron raczej średni – daje się we znaki upał. Okocimskiego ok. 50 + kilku gości z Wieliczki. Przez jakiś czas na ich sektorze wisiała flaga Górnika jednak później została zdjęta. Sam mecz dosyć ciekawy, Jaskółki prowadzą, ale potem tracimy dwie bramki i znów doznajemy w Brzesku porażki. Pod koniec spotkania na naszym sektorze płonie szal Tarnovii. Po meczu już pod eskortą policji idziemy na dworzec. Do Tarnowa jednak jedziemy bez obstawy i w jednym z wagonów robimy lekką klimatyzację, lecą trzy szyby, kilka popielniczek. Kanarzy dają cynk gliniarzom z Tarnowa, więc prawie wszyscy wysiadamy na stacji wcześniej. Pały chyba wykapowały, o co chodzi, bo na stacji w Mościcach było ich tylko kilku. Wyjazd można zaliczyć do w miarę udanych.

Barbarians 99: Wiosna 98. Zbieramy się w około 40 osób na stacji PKP. Stamtąd udajemy się koleją do Brzeska. Jechaliśmy na kosę, nasze dobre stosunki już upadły. Gdy przyjeżdżamy do Brzeska na stadionie jest już około 20-30 osób grupy samochodowej. Pamiętam, że kolesie mówili mi, że było spięcie z Brzeskiem, bo chcieli zawiesić flagę OKS-u w naszym sektorze, a u nas było kilku przeciwników. Na meczu ogólnie piknik, ale do końca nie doszliśmy do żadnego kompromisu czy mamy coś z OKS czy też nie, ale w sumie nam na tym nie zależało. Droga powrotna umilała nam się na rozdupcaniu pociągu, zaczęło się od wejścia kanarzycy i poproszenia o bilety. Pamiętam, że rozjebaliśmy chyba dwa lub trzy przedziały pociągu i dlatego musieliśmy ulotnić się w Bogumiłowicach, a stamtąd na piechotkę, a było ciężko.

 

KOSZYKÓWKA: Stal Stalowa Wola – Unia Tarnów

 

Na ten wyjazd planowaliśmy jechać dość liczną grupą, jednak praktycznie do ostatniej chwili nie wiadomo było czy zostanie załatwiony autokar. O tym, że jest na 100% dowiedzieliśmy się na dzień przed wyjazdem – tak więc czasu na zebranie i powiadomienie wielu gości było bardzo mało. Inna sprawa to termin meczu, który był w czwartek, a więc dużo ludzi uczy się lub pracuje. Niektórzy jak zwykle tłumaczyli swoją nieobecność brakiem kasy, co przy tak małej odległości do Stalowej Woli jest dość śmiesznym wytłumaczeniem. Na jabole i tym podobne rzeczy jest kasa, a na wyjazd oczywiście brakuje. Koniec końców w dniu wyjazdu zebrało się nas 20 szalikowców i 10-15 cywili. Liczba bardzo słabiutka.

W drodze na mecz pijemy sobie, nic szczególnego się nie dzieje. W jednym z zajazdów, gdy weszliśmy do środka goście tam siedzący myśleli, że jesteśmy z Warszawy i dali nam wódkę. Po dojechaniu pod halę kilka osób od nas od razu wyskoczyło z autokaru i to mały błąd. Zostali bowiem przez stających pod kasami kiboli stalówki. Reszta szalikowców Unii momentalnie chciała na nich ruszyć, lecz nie mogła wydostać się z autobusu bo ochroniarze trzymali drzwi. Mimo tak dużej przewagi liczebnej Stali tracimy tylko jeden szalik. Reszta gości barw nie oddała. W środku w 20 osób przekrzykujemy wszystkich kibiców Stalówki. Po końcowym gwizdku nasi koszykarze dziękują nam za doping. W czasie powrotu, kilka kilometrów za Stalową Wolą tracimy jedną szybę. Kierowca spóźnił się trochę z zatrzymaniem, gdyby zrobił to wcześniej na pewno dorwalibyśmy tych klientów. A tak wkurwieni rozbieramy jedynie płot. Gospodarz najpierw wypadł z domu i darł się, że dzwoni na policję. Jednak chwilę, później gdy zobaczył resztę gości, stwierdził, że w sumie dobrze bo płot był stary. Później nic już się nie działo. W Tarnowie jesteśmy o 1 w mocy. Wyjazd w sumie średni. Cieszy zwycięstwo, ale mogło być nas znacznie więcej.

 

KOSZYKÓWKA: Unia Tarnów – Zagłębie Sosnowiec

 

Wszyscy liczyliśmy na przyjazd szalikowców z Sosnowca, ale niestety nikogo z Zagłębia nie było Zresztą termin meczu (poniedziałek) nie był chyba zbyt odpowiedni. Z tego też powodu liczba kiboli Unii na tym meczu była jedną z najgorszych w ekstraklasie. Jednak mimo tego doping dość dobry. Pod koniec spotkania małe spięcie, gdy ochroniarze wyciągają gościa, za to, że rzucił jakiś przedmiot na parkiet. Wtedy śpiewamy „zostaw kibica…” i po chwili na nasz sektor od góry wjeżdża policja. Niestety mała liczba fanów Jaskółek nie pozwoliła się na postawienie się pałoludkom, w wyniku czego zawiniętych zostaje jeszcze dwóch gości, którzy zostali spisani i wypuszczeni.

 

KOSZYKÓWKA: Zagłębie Sosnowiec – Unia Tarnów

 

Wreszcie wyjazd wypadł w niedzielę, więc liczyliśmy na to, że pojedzie nas trochę więcej niż na dwa poprzednie wyjazdy (Stalowa Wola, Bytom). Jednak po dwóch porażkach ze słabiutkimi zespołami u siebie, trochę wiary zrezygnowało udowadniając tym samym, że nie są z drużyną na dobre i na złe. W sumie spod basenu autokarem wyjechało ok. 30 kibiców Unii, jednak mimo znikomej liczby ekipa była nienajgorsza. W drodze do Sosnowca śpiew i dużo alkoholu. W czasie postoju po wódkę w Wojniczu po mordzie dostaje wieśniaczek, który mówił, że jest kibicem Tarnovii. Dostaje jednak od jednego gościa a nie 20 jak to jest w zwyczaju kibiców Tovii. W tej samej wiosce dochodzi do małej awantury w sklepie, giną m.in. śledzie. Do Sosnowca dojeżdżamy przed samym meczem co powoli staje się naszą tradycją. Przy wejściu drobiazgowa kontrola w wyniku czego na halę wchodzimy kilka minut po rozpoczęciu gry. Kilku gości nie zostaje wpuszczonych z powodu nadmiernej ilości promili, jednak nie zostają zgarnięci tylko siedzą w autokarze przez cały mecz. Zagłębie w młynie ok. 120-150 osób, mają wywieszone 4 flagi. My mimo małej liczby staramy się dopingować przez cały czas. W pierwszej połowie oprócz wzajemnych wyzwisk nic się nie dzieje. W czasie drugiej połówki dwóm gościom od nas zachciało się potańczyć i chcieli wbiec na parkiet. Jednak szybko pojawia się ochrona i prowadzi ich z powrotem na sektor. Sosnowieccy kibole śpiewają wtedy „zostaw kibica…”, czyli zachowują się w porządku. Mecz ciekawy, ale niestety koszykarze przegrywają kolejny mecz. Mimo tego dziękujemy naszym zawodnikom, a kapitan M. Sobczyński dziękuje nam w imieniu drużyny za doping. Na hali jesteśmy jeszcze trochę trzymtrzymani i wychodzimy na zewnątrz. Pod halą dużo gliniarzy i Zagłębia. Nasz autokar eskortowany jest za Sosnowiec, nic się nie dzieje. W czasie powrotu w jednym ze zajazdów dochodzi do dymu, w sumie nie wiadomo o co. Na jednym z klientów ląduje wysypana cukierniczka i piwo. Poza tym spokojnie. Podsumowując wyjazd taki sobie. Ważne, że chociaż w niedużej grupie dojechaliśmy do Sosnowca.

Ultras75: Byłem akurat w Polsce i zabrałem się na wyjazd Zagłębie Sosnowiec – Unia Tarnów, rok 1997 – koszykówka. Jeżeli się nie mylę, wyjechaliśmy w około 30 osób dobrej ekipy, część to ludzie, którzy jeździli jeszcze w latach 80, a reszta młodzież Unii, która po części prezentuje się bardzo ciekawie. Podróż do Sosnowca w miarę spokojna, tylko ktoś z Tovii dostał w dziub. W Sosnowcu w przerwie wbiegamy na parkiet, ale psy reagują błyskawicznie. Zagłębie śpiewa „zostaw kibica”. Po meczu Zagłębie próbuje nas atakować, my staramy się iść kołem, żeby nie być zaatakowanym od tyłu, lecz policja nie dopuszcza do starcia. Po meczu promocje na zajeździe, których osobiście nie popieram.
PS. Ostatni raz flaga Unii wisiała na sektorze Wisły w roku 1998 – Parma – Wisła 2-1, biało-czerwona flaga z Jaskółką w środku.

 

Polska – Węgry – mecz eliminacji koszykówki w Tarnowie

 

Szalikowców Unii wybrało się na ten mecz ok. 120-150. Oprócz tego sporo osób w barwach było porozrzucanych po hali. Wielu kibiców Jaskółek było wymalowanych w barwy narodowe co było widać w transmisji telewizyjnej. Żydków przyszło góra stu, z czego połowa to zwykła zbieranina nie mająca pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi. Na początku spotkania i przez połowę spotkania EKSTRA doping z naszej strony. Tarnovię słychać sporadycznie i bardzo cicho. Nie mają ani jednej flagi z napisem swojego klubu. Szkoda tylko, że Polacy z minuty na minutę grali coraz słabiej bo doping byłby do końca super.

 

Unia Tarnów – Pogoń Ruda Śląska

 

Na meczu z Pogonią Ruda Śląska po raz pierwszy pojawili się kibole przyjezdni. Podczas naszego wyjazdu do Bytomia obiecywali, że przyjadą i dotrzymali słowa. W Tarnowie stawili się godzinę przed meczem w sile ok. 35-40 osób, średnia wieku 19-20 lat. Kiboli Unii ok. 100-110. Z ich i naszej strony niezły doping przez cały mecz. Pogoń nastawiona pokojowo wchodząc na halę krzyczy – Pogoń wita Unię – my odpowiadamy czyli wyszła pełna kultura. W przerwie ok. 10 osób od nas idzie w kierunku sektora gości, jednak po drodze większość zawijają psy i do Ślązaków dochodzi tylko dwóch kiboli Unii. Rozmowy o zgodzie nie przynoszą efektów. Okazuje się, że Pogoń nie ma zgody ani z Górnikiem Zabrze, ani z Ruchem Chorzów i nie chce zgody z nikim. Wracając do meczu to martwi kolejna porażka koszykarzy, która przekreśla szansę na grę w pierwszej ósemce.

 

Koszykówka: Start Lublin – Unia Tarnów

 

Wariat: A kto pamięta wyjazd do Lublina? Nie pamiętam, który to był rok, ale około 1998. Przywieźliśmy wtedy chyba dwa szale Motoru i czapeczkę. W rejonie hali rządziliśmy. Wpadaliśmy do miejskich autobusów i trolejbusów, tłukliśmy każdego w szalu. Na hali dym i pokazali to nawet w TV. Szali zdobyliśmy więcej, ale niestety część wpadła w ręce policji.