Aktualności
Rekordowy mecz mistrzów: Ruch Chorzów – Wisła Kraków 22.02.2025

Kolejny rekord na trybunach w Chorzowie, a w Tarnowie bez wody, bez prądu, czyli Unia znowu bez stadionu!

Byliśmy uczestnikami wydarzenia wielkiego. Nie był to ani mecz o mistrzostwo Polski, ani o Puchar Polski, ani mecz ekstraklasy, ani nawet o awans do niej. Był to ligowy „mecz mistrzów” na drugim szczeblu rozgrywek w Polsce. „Mecz mistrzów”, gdyż mierzyły się dwa wielkie kluby, które w swym dorobku mają łącznie 27 mistrzostw Polski. Moc ich historii oddziałuje do dziś. Po tym jak rok temu udało się pobić rekord XXI wieku na meczu ekstraklasy Ruch Chorzów – Widzew Łódź, po spadku „Niebieskich” ten wynik został poprawiony w I lidze. Wszystkie bilety sprzedały się na dzień przed meczem, na dobę przed jego rozpoczeciem nie można było już odstępować miejsc. Ostatecznie mimo wyprzedania wszystkich wejściówek kompletu nie było, przy takiej masie osób rzeczą naturalną jest to, że komuś może wypaść coś nieprzewidzianego, ale wynik 53 293 widzów jest o ponad 3 tys. lepszy od zeszłorocznego. Kibice Unii Tarnów udali się na to spotkanie w grupie zorganizowanej z dwiema flagami Forza Unia i UTSC, ale także indywidualnie, rozsiani na różnych sektorach. Mogli po raz kolejny poczuć odskocznie, od tego co dzieje się w naszym mieście. Na dzisiaj nie możemy wam powiedzieć, gdzie za dwa tygodnie Unia zainauguruje rundę wiosenną. Stadion, który jest ruiną znowu jest dla piłkarzy niedostępny. Już przywykliśmy do tego, że Unia zimą rozgrywa mecze towarzyskie poza Tarnowem, a teraz kolejny raz zaniedbany i odcięty od mediów stadion staje się problemem. Unię czeka tułaczka? Szczerze mamy dość tej sytuacji. Nowa trybuna stoi bezużyteczna od niemal dwóch lat. Czasami czujemy się jak w jakimś kilunastotysięcznym prowincjonalnym miasteczku, gdzie wielką inwestycją stało się wybudowanie trybuny na tysiąc osób, która nie jest nawet w pełni zadaszona. Spoglądamy na naszych III-ligowych rywali, na KSZO Ostrowiec, Siarkę Tarnobrzeg, którzy obiekty o odpowiednim standardzie mają od wielu, wielu lat. Spoglądamy na powstający stadion w Nowym Sączu (8 tys. widzów), w Starachowicach (2 tys.), w Dębicy (3 tys.), na rozpoczynającą się przebudowę w Chełmie (4,5 tys.) … wszystko to większe obiekty i zadaszone. Nowy stadion jest potrzebny jak powietrze, ale nie oszukujmy się, poza bioskiem, będzie on spełniał standardy i potrzeby na tą chwilę najwyżej 3 ligi. Niestety, ciągle musimy podkreślać problemy, które torpedują rozwój tarnowskiej piłki, wypadamy na totalne peryferie. W tym czasie czekamy też na rozstrzygnięcia konkursów dotacyjnych na sport w naszym mieście. Gdy zadawaliśmy pytanie Prezydentowi Tarnowa jeszcze temat ten nie był rozstrzygnięty.

 

Wróćmy jednak do rzeczy bardziej przyjemnych. A był to mecz na trybunach wybitny. Oczywiście malkontenci, będą podawać frewkencję z topowych lig Europy czy świata, ale cieszmy się tym co mogliśmy oglądać, co coraz częściej możemy przeżywać w naszym kraju. Przed erą nowych stadionów, mogliśmy żyć wspomnieniami potęgi polskiej piłki, a co za tym idzie również polskich klubów, szczególnie z początku lat 70, albo mogliśmy spoglądać z zazdrością nie tylko na najlepsze ligi, ale na największe derby czy to w Serbii, Grecji, czy takich egzotycznych lig jak marokańska, algierska, egipska, irańska, derby w Urugwaju, Peru, Chile czy w RPA, Indonezji… nawet derby stolicy Tanzanii potrafią zgromadzić 60 tys. kibiców. Więc zamiast narzekać cieszmy się spektaklami, jakie mamy w naszej lidze, bo jeżeli do tej wspaniałej frekwencji dodamy atmosferę jaka towarzyszyła temu meczowi, to mogliśmy poczuć się jak na najlepszych meczach piłkarskich na świecie. Jak już niedawno wspominaliśmy, cała polska ekstraklasa przesunęła się wśród najwyższych szczebli ligowych na 15 miejsce na świecie pod względem średniej frekwencji na trybunach, a tu bijemy rekord widowni na drugim szczeblu, co jeszcze do niedawna było nie do pomyślenia. Historycznie trzeba jednak oddać, że nie był to prawdopodobnie rekord, gdyż Lech Poznań grając w II lidze w sezonie 1971/72 przyciągnął na rekordowy mecz 60 tys. kibiców. W ówczesnej 1 lidze wszystkie rekordy dotyczą Stadionu Śląskiego i derbów klubów śląskich, stąd widownie w okolicach 60, 70 czy 80 tys. widzów na meczach Ruchu, Górnika czy Polonii Bytom. Trzeba jednak rozgraniczyć czasy, w których po pierwsze nie było żadnych ograniczeń bezpieczeństwa, a po drugie liczba widzów była podawana orientacyjnie, od tych z przełomu nowego wieku, gdzie liczbę widzów podaje się co do jednego kibica, który wszedł na obiekt. Stąd też mówimy o rekordach XXI wieku. Tak precyzyjnych statystyk nie prowadzą do dziś inne ligi sportowe w Polsce i oczywiście te piłkarskie od czwartego szczebla w dół.

 

Można założyć, że nie da się pobijać rekordów z czasów komunistycznych i faktycznie w krajach bloku wschodniego tak w dużej mierze jest, gdyż jednak takie kraje jak Polska, ZSRR, Czechosłowacja, Węgry, Jugosławia czy Rumunia miały mocniejsze ligi i wiodące kluby niż dzisiaj. Jednak na zachodzie jest zupełnie inaczej, to w ostatnich latach rekordy biją niemal wszystkie ligi krajów Europy zachodniej. My wracamy do poziomu z połowy lat 80, polska infrastruktura mocno idzie do przodu. W nawiązaniu do naszej tarnowskiej kiepskiej sytuacji kolejnym przykładem cywilizacyjnego skoku może być Opole. Na starym, zrujnowanym stadionie Odry czasy dobrej frekwencji wspominać mogli przenosząc się do lat PRL, w minionym sezonie średnio przychodziło ok. 2,3 tys. kibiców na mecze 1 ligi. Teraz na marcowe otwarcie nowego stadionu – 11 600 biletów wyprzedało się w ciągu 90 min.

 

Mecz na Stadionie Śląskim był ucztą kibicowską. Ciężko oszacować nawet liczbę kibiców Wisły, którzy przyjechali, ale musiało być to ponad 20 tys., co jest kolejnym fantastycznym wynikiem po meczu na Stadionie Narodowym w finale PP. Doping kapitalny. Pomysłowa oprawa meczowa nawiązywała do znanego, niedawano reaktywowanego teleturnieju „Awantura o kasę”, tym razem w wersji „Awantura o race”. Pojawiła się sektorówka Krzysztofa Ibisza z racą, co sam zainteresowany życzliwie skomentował na swoim profilu, gratulując zaprzyjaźnionym ekipom rekordu na trybunach. Na sekotrze Wisły pojawiły się czerwone sreberka i transparent „Czerwoni: 100”, na trybunie Ruchu to samo w barwach niebieskich i napisem „Niebiescy: 200”. Potem obie strony postawiły wszystko „Va Banque” i rozbłysły setki rac. Później mieliśmy prawdziwy kocioł za sprawą gęstych świec dymnych, które spowodowały całkowite zadymienie i przerwę w meczu, a po nim kolejne racowisko. Wisła i Ruch pokazały, że ich miejsce jest w ekstraklasie. Na boisku aspiracje potwierdziła tylko Wisła, nokautując rywali 5-0, jednak do upragnionego celu droga jeszcze bardzo daleka. A my czekamy na mecz ZKS Unia Tarnów i wiosnę w Tarnowie… a może okaże się, że poza nim.

 

GALERIA Z MECZU: >>ZOBACZ<<

Zobacz także