Aktualności
Unia Tarnów – Cracovia, sezon 1997/98

Wielka Sobota. Rok 1998. 11 kwietnia. To były lata, gdzie jeszcze w Polsce bywały zimy, dlatego też wiosna nie rozkwitła w pełni tak jak dzisiaj. Były to też lata kiedy piłkarze Unii Tarnów rywalizowali w prawdziwej II lidze z poważnymi przeciwnikami, przede wszystkim na swoim stadionie, który był na ówczesne czasy areną godną ekstraklasy, a nie rozgrywali w piątki o 13 sparingów w Woli Rzędzińskiej. Na to spotkanie przybyło 2 000 widzów, a Unia pokonała Cracovię 3-1.

UNIA TARNÓW – CRACOVIA 3-1 (3-1)
Bramki:

1-0 K. Palej (4′)
2-0 W. Klich (13′)
3-0 W. Klich (27′)
3-1 Martyniuk (36′)
Skład Unii Tarnów:
Stawarz- Tchiekoura, Kijowski, Mikołajczak – A. Wstępnik (63′ Łapczyński), J. Popiela, Nalepka, W. Klich, Radliński (46′ Brożek) – Jasiak, K. Palej (83′ Turkiewicz).

Dziennik Polski:
Grająca w I połowie z wiatrem Unia miała ułatwione zadanie; wobec braku w liniach defensywnych Cracovii Mroza i Szarego, obrona gości przypominała szwajcarski ser. W 5 min po rzucie wolnym piłka trafiła do stojącego tyłem do bramki K. Paleja i ten, mimo asysty Kowalika, zdołał się obrócić i lekkim, ale precyzyjnym strzałem zdobył prowadzenie dla swego zespołu. Utrata bramki nie zdeprymowała gości. W 11 min. uderzenie Powroźnika trafiło w poprzeczkę, a dobitkę Feutchine obronił Stawarz. Po kolejnych trzech minutach było jednak 2-0. Niezdecydowanie Siemieńca wykorzystał bowiem Jasiak, a po jego centrze z prawej strony, do piłki doszedł W. Klich i tuż przy słupku umieścił ją w siatce. W odpowiedzi na bramkę Stawarza uderzali Walankiewicz (15 min) i Hrapkowicz (16 min). W 24 min krakowianie zdobyli nawet bramkę, ale sędzia nie uznał jej słusznie decydując, że Powroźnik zagrał chwilę wcześniej zbyt wysoko uniesioną nogą. W 28 min zainicjował Radliński, podając do J. Popieli. Po centrze tego drugiego (znów z prawej strony), na polu karnym Cracovii wytworzyło się zmieszanie, w końcu do piłki doszedł W. Klich i strzałem z 14 m nie dał żadnych szans Kwiatkowskiemu. Zanosiło się wówczas na prawdziwy pogrom gości. Jeszcze przed przerwą zdołali oni jednak zdobyć bramkę. Po rzucie rożnym egzekwowanym przez Hrapkowicza, ładną „główką” z pola karnego popisał się bowiem Martyniuk. W końcówce tej odsłony, po uderzeniu Depy (38 min) Stawarz odbił piłkę przed siebie, nikt z krakowian nie zamknął jednak tej akcji.

II połowa nie dostarczyła już kibicom takich emocji. Na jej początku więcej z gry mieli goście, jednak jeśli nie liczyć strzału Zegarka z 54 min (piłka przeszła wzdłuż bramki, Powroźnik nie zdążył dołożyć nogi) nie wypracowali sobie oni sytuacji „pachnących” bramką. Tarnowianie natomiast kilkakrotnie nękali Kwiatkowskiego. W 56 min po indywidualnej akcji Jasiaka, jego strzał w ostatniej chwili zablokowali obrońcy, minutę później ładne uderzenie Paleja z 18 m okazało się minimalnie niecelne, zaś w 79 min strzałem z dystansu popisał się Łapczyński. Tarnowski pomocnik był zresztą w tej połowie najbliższy zdobycia bramki. W 85 min po rogu bitym przez J. Popielę, jego „główka” trafiła w słupek.

Tak mecz relacjonowali kibice Jaskółek:
Z dużej chmury mały deszcz – tak w jednym zdaniu można podsumować spotkanie Jaskółek z Cracovią. Wszystko zapowiadało się dosyć ciekawie. Już na około 2 tygodnie przed meczem niektóre gazety o planowanym najeździe kiboli pasów i ich pobratymców na Tarnów. Pisano nawet o liczbie 500 szalikowców. Jednak skończyło się tylko na szumnych zapowiedziach. Cracovii wraz z pachołkami, czyli z Tarnovią (której kibice całkowicie olewają swój klub woląc dopingować innych), Mielcem itp. przybyło ok. 120 osób. Trudno powiedzieć ilu było dokładnie gości z samego Krakowa, ale patrząc na ogólną liczbę to niewielu. Niestety, my kibole Unii również nie postaraliśmy się wystawiając ekipę 50-osobową. Znów sporo osób, wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie pojawiło się na stadionie. Warto też wspomnieć o tych, którzy przyszli, ale zamiast pomóc dopingiem swojej drużynie woleli siedzieć z dziadkami na trybunie. Jeśli chodzi o ogólne wrażenie to ani my, ani ich połączone siły nie prezentowaliśmy się najlepiej. Na naszym sektorze wisiało 8 flag, natomiast u nich 2 + jedna Tarnovii. Pod względem dopingu wypadliśmy nieco lepiej od Pasów, którzy praktycznie przez cały mecz siedzieli cicho, chociaż i tak pod tym względem było słabiutko. Trochę ożywienia w naszych szeregach spowodowały jedynie strzelone bramki. Na ten mecz mieliśmy zakupione 3 race lecz niestety zostały one odebrane gościowi, który wniósł je na stadion. Pod koniec spotkania na naszym sektorze spłonął jeden z żydowskich szalików. Podsumowując cieszy zwycięstwo naszych piłkarzy, którzy nie powinni mieć problemów z utrzymaniem się w II lidze. Mamy nadzieje, że przy kolejnych takich meczach liczba szalikowców Unii będzie zdecydowanie większa i pokażemy się ze zdecydowanie lepszej strony.

Zobacz także