Aktualności
Ziny Unii Tarnów – piłka nożna 1997/98

Odkrywamy kolejne karty naszej historii. Dziś z dawnej gazetki kibicowskiej „Forever Unia” prezentujemy kilka opisów z meczów piłkarskich z wiosny 1998 roku z Koroną Kielce, Cracovią, Hutnikiem, Stalową Wolą i Okocimskim.

 

Unia Tarnów – Korona Kielce 8.03.1998

W niedzielę 8 marca doszło do rozpoczęcia rundy wiosennej w drugiej lidze piłki nożnej. W pierwszej kolejce Jaskółki podejmowały Koronę Kielce. Kiboli Unii zebrało się na ten mecz ok. 50 szala (reszcie kibiców, którzy nie przyszli na to spotkanie mówię fuck off). Fani Unii zasiedli na drugim wirażu. Tak jak wszyscy przypuszczali piętnaście minut przed rozpoczęciem meczu pojawili się kibice z Kielc w liczbie ok. 60 osób. Wspomagani byli przez Sandecję, Stal Mielec i naszych poczciwych żydów z tarnovii. W sumie razem około stu czterdziestu. Pierwsza połowa meczu spokojna, doping z obu stron, wyzwiska i chujowa pogoda. W przerwie pod nasz sektor podchodzi dziewięciu koszernych, jednak pięciu z nich zaraz ucieka, a z pozostałą czwórką kilku od nas zaczyna się napierdalać. Walka nie trwała długo, gdyż w naszą stronę biegła psiarnia, a oni poszli w chuj. Nasze straty to jedna rozjebana ręka, jeden rozjebany parasol i spisanych paru gości. Starty po stronie żydów to naruszone szczęki. W drugiej połowie totalna nuda, prawie cały czas pada deszcz. Mecz kończy się remisem tak i piłkarzy, jak i kibiców.

 

Unia Tarnów – Cracovia 11.04.1998

Z dużej chmury mały deszcz – tak w jednym zdaniu można podsumować spotkanie Jaskółek z Cracovią. Wszystko zapowiadało się dosyć ciekawie. Już na około dwa tygodnie przed meczem niektóre gazety pisały o planowanym najeździe kiboli pasów i ich pobratymców na Tarnów. Pisano nawet o liczbie 500 szalikowców. Jednak skończyło się tylko na szumnych zapowiedziach. Cracovii wraz z pachołkami, czyli z Tarnovią (której kibice całkowicie olewają swój klub woląc dopingować innych), Mielcem itp. przybyło ok. 120 osób. Trudno dokładnie powiedzieć ilu było dokładnie gości z samego Krakowa, ale patrząc na ogólną liczbę to niewielu. Niestety, my kibole Unii również nie postaraliśmy się wystawiając ekipę 50-osobową. Znów sporo osób, wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie pojawiło się na stadionie. Warto tez wspomnieć o tych, którzy przyszli, ale zamiast pomóc dopingiem swojej drużynie woleli siedzieć z dziadkami na trybunie. Jeśli chodzi o ogólne wrażenie to ani my, ani ich połączone siły nie prezentowaliśmy się najlepiej. Na naszym sektorze wisiało 8 flag, natomiast u nich 2 + jedna Tarnovii. Pod względem dopingu wypadliśmy nieco lepiej od Pasów, którzy praktycznie przez cały mecz siedzieli cicho, chociaż i tak pod tym względem było słabiutko. Trochę ożywienia w naszych szeregach spowodowały jedynie strzelone bramki. Na ten mecz mieliśmy zakupione 3 race lecz niestety zostały one odebrane gościowi, który wniósł je na stadion. Pod koniec spotkania na naszym sektorze spłonął jeden z żydowskich szalików. Podsumowując cieszy zwycięstwo naszych piłkarzy, którzy nie powinni mieć problemów z utrzymaniem się w II lidze. Mamy nadzieje, że przy kolejnych takich meczach liczba szalikowców Unii będzie zdecydowanie większa i pokażemy się ze zdecydowanie lepszej strony.

 

Unia Tarnów – Hutnik Kraków

Na tym meczu planowaliśmy nie robić w ogóle dopingu, a także nie wieszać flag, by mieć więcej swobody poruszania się po stadionie i przy nadarzającej się okazji spróbować skroić Hutnikowi jakąś flagę. Stało się jednak inaczej. Kiboli z Nowej Huty, jak na ich możliwości przyjechało nadspodziewanie dużo (120-150 osób) i przez cały mecz pilnowani byli sporą ilością pałoludków. Przed meczem podeszliśmy w kilka osób pod klatkę, ale oprócz obustronnych wyzwisk i interwencji ochrony nic się nie wydarzyło. Gumiory przywiozły ze sobą naszą fanę „Mościce”, ale wywiesili ją dopiero, gdy na bieżnię weszli ochroniarze i nie było, żadnej możliwości dostania się do niej. Na samym meczu, nie licząc wzajemnych bluzg nic się nie działo. W trakcie drugiej połowy w sektorze gości doszło do małej przepychanki, ale do uspokojenia Hutników wystarczyło kilku gliniarzy. Pod koniec spotkania spalili ukradzioną nam we frajerski sposób flagę. Nasz młyn podczas tego meczu liczył ok. 50-60 osób.

 

Unia Tarnów – Stal Stalowa Wola

Kibole Stalówki przyjechali do Tarnowa w liczbie 16 osób. My nie robiliśmy na tym meczu dopingu tzn. kilka osób siedziało na pierwszym łuku, a kilkanaście kręciło się koło klatki licząc na jakiś zabłąkanych stalowców. Przyjezdni byli jednak dość dobrze pilnowani, a jak wychodzili to z ochroną. Na to spotkanie przyszło także 5 kiboli Tovii, pewnie ze względu na zgodę Stalówki z Koroną Kielce. Klient od nas miał wyjść z jednym na solówkę, ale skończyło się na przepychankach. Mecz zakończył się zwycięstwem Jaskółek 1-0.

 

Okocimski Brzesko – Unia Tarnów

Wyjazd do Piwnego miasta wypadł w środę, więc znów frekwencja nie była zbyt zadawalająca. Kibole Unii jechali na ten mecz w kilku grupach. Część osób od rana balowała w Brzesku, część jechała samochodami, a główna grupa – ok. 40 osób wyruszyła z Tarnowa pociągiem. Droga do Brzeska spokojna. Kilka osób nie miało biletów, ale kanar nie stwierdził problemów. Na stadion idziemy bez obstawy, w wyniku czego w jednym ze sklepów robimy małą promocję. Po drodze obalamy kilka winek i idziemy pod kasy. Na stadionie było już ok. 20 fanów Unii. Wchodzimy bez większych problemów, ochroniarze nie wpuszczają tylko jednego gościa, który był kompletnie pijany. Podczas spotkania doping z obu stron raczej średni – daje się we znaki upał. Okocimskiego ok. 50 + kilku gości z Wieliczki. Przez jakiś czas na ich sektorze wisiała flaga Górnika jednak później została zdjęta. Sam mecz dosyć ciekawy, Jaskółki prowadzą, ale potem tracimy dwie bramki i znów doznajemy w Brzesku porażki. Pod koniec spotkania na naszym sektorze płonie szal Tarnovii. Po meczu już pod eskortą policji idziemy na dworzec. Do Tarnowa jednak jedziemy bez obstawy i w jednym z wagonów robimy lekką klimatyzację, lecą trzy szyby, kilka popielniczek. Kanarzy dają cynk gliniarzom z Tarnowa, więc prawie wszyscy wysiadamy na stacji wcześniej. Pały chyba wykapowały, o co chodzi, bo na stacji w Mościcach było ich tylko kilku. Wyjazd można zaliczyć do w miarę udanych.

Zobacz także