Aktualności
Pojedynki z Cracovią – tarnowskie szlagiery lat 80

Zapraszamy na krótką podróż w czasie. Piłka nożna przez lata w Tarnowie stała na dużo wyższym poziomie niż dzisiaj, stąd też pojawienie się ruchu kibicowskiego na Unii w latach 70, gdy kibice tłumnie przybywali na stadion, a ZKS posiadał wiele sekcji na przyzwoitym poziomie sportowym. Jednym ze stałych przeciwników tarnowskich klubów, w szczególności Unii przez lata 70, 80, 90 była Cracovia, w przeciwieństwie do Wisły, która grając zazwyczaj w najwyższej klasie rozgrywkowej bardzo rzadko mierzyła się z „Jaskółkami”. Unia przynajmniej na własnym stadionie z „Pasami” radziła sobie znakomicie, a historyczny bilans oficjalnych pojedynków obu klubów jest identyczny – 16 zwycięstw, 9 remisów, 16 porażek, bramki: 49-49! Uniści odnieśli w „Jaskółczym Gnieździe” 13 zwycięstw przy tylko 3 porażkach, dokładnie tak samo radziła sobie u siebie Cracovia, bilans bramkowy na własnych stadionach jest również identyczny i wynosi +15. Oba kluby odnosiły nad przeciwnikiem najwyższe zwycięstwa po 3-0. Dla porównania z Wisłą rozegraliśmy jedynie 5 oficjalnych pojedynków – ich bilans też jest równy: 2 zwycięstwa, remis, 2 porażki. Dzisiaj KSC walczy o mistrzostwo Polski, Unia gra cztery ligi niżej…

 

Chociaż rywalizacja z krakowskimi klubami sięga początków istnienia naszego klubu, to pierwszy ligowy mecz w ramach II ligi z Cracovią Unia rozegrała w Krakowie 4 czerwca 1960 roku w obecności 20 tysięcy kibiców. Od początku była to zacięta rywalizacja. Przegraliśmy 2-3, ale w rewanżu w Tarnowie 5 tysięcy fanów było świadkami remisu 1-1 po bramce Wiesława Rusinka. Pierwsza wygrana Unii 2-1 na wypełnionym „Jaskółczym Gnieździe” miała miejsce 12.05.1968 roku. To spotkanie oglądało 8 tysięcy widzów.

 

Na zdjęciu mecz dwóch zespołów walczących o II ligę: Unia Tarnów – Cracovia 16.04.1978. Był to sezon po spadku biało-niebieskich do III ligi, ale niestety mimo zwycięstwa 1-0 w ostatecznym rozrachunku to Cracovia wyprzedziła nas o 2 punkty i świętowała awans. Mecz oglądało 10 tysięcy kibiców! Ciągła konfrontacja z utytułowanym rywalem, z dużo większego miasta oraz sympatia do Wisły wyznaczyła kierunek rodzącemu się ruchowi kibicowskiemu. Tutaj należy przypomnieć, że „Biała Gwiazda” w 1966 roku na zaproszenie tarnowskiego klubu rozegrała w Tarnowie mecz z niemieckim Kaiserslautern. Dwa lata później w 1/8 Pucharu Polski Unia wyeliminowała Wisłę wygrywając 2-0, docierając wtedy do półfinału z Legią Warszawa. Świadkami tej wygranej po bramkach Kulpy i Blagi było 8000 fanów z naszego miasta. To były świetne lata biało-niebieskich futbolistów. W latach 80 fani z Tarnowa chcący oglądać rozgrywki najwyższego szczebla udawali się na mecze do Krakowa i to połączenie sił z istniejącym na Unii klubem kibica dało prawdziwą mieszankę wybuchową. Brak przeciwnika we własnym mieście determinował poszukiwanie rywali w najbliższej okolicy. Tak w sposób naturalny narodziła się antypatia także do mocnej kibicowsko Wisłoki czy Sandecji.


Wisła-Kaiserslautern

 

Rozwijający się na polskich stadionach ruch kibicowski wplótł się w walkę z komunizmem, co na lata wywarło wpływ na poglądy polskich trybun. W Tarnowie wszystko kręciło się wokół Unii. Najbardziej w mieście elektryzowały piłkarskie pojedynki z Cracovią. Wrogie nastawienie udzielało się także na meczach Tarnovii. Uniści przychodzili na planty i stadion przy Bandrowskiego, aby konfrontować się z wrogimi ekipami. Bez zakazów, bez klatek dla gości, emocje wśród zwykłych ludzi – wszystko wyglądało inaczej. O tym przeczytacie poniżej.

 

Pierwszy głośny mecz, który przebił się do mediów, w czasach, gdy dostępność do nich była ograniczona, a głównym przekaźnikiem była prasa to pojedynek z 1985 roku na stadionie Tarnovii. Fragment listu do „Tempa” spanikowanego uczestnika tego spotkania:
TEMPO 1985-09-26 – „GOŚCINNE WYSTĘPY”/ Pozwalam sobie przesłać ten list, gdyż nie mogę przejść obojętnie nad zajściami, jakie miały miejsce 15 września br. na widowni stadionu Tarnovii podczas meczu piłki nożnej o mistrzostwo III ligi z Cracovią. Otóż grupa pseudokibiców z Krakowa w biało-czerwonych barwach dopuściła się zamieszek, a następnie doprowadziła wręcz do bijatyki z kibicami tarnowskimi. Od początku meczu grupa ta zachowywała się ordynarnie i agresywnie, począwszy od przyśpiewek i skandowań nie na miejscu, a skończywszy na niszczeniu ławek, których części posłużyły do obrzucania i atakowania miejscowych widzów (z „bronią” w ręku zawsze raźniej!). Interweniowała milicja i na moment uspokoiło to sytuację. Kilku krewkich kibiców Cracovii zostało zatrzymanych. Dalsza część tego żałosnego widowiska rozegrała się na plantach obok stadionu, na ulicy Krakowskiej i przy dworcu PKP. Do „akcji” energicznie włączyła się również sformowana na poczekaniu grupa pod szyldem sympatyków Unii Tarnów.”

Tak też było. Na plantach obok dworca PKP zebrała się około 300-osobowa grupa kibiców Unii. Tak relacjonował to fan ZKS-u: Umówiliśmy się, że kiedy będzie przerwa spotkamy się na plantach przed stadionem Tovii, ale jak zwykle nie mogłem wytrzymać i poszedłem prosto na mecz. Pasy przyjechały w ok. 150 osób. Pewni siebie, dobrze oflagowani, konkret ekipa. Bluzgali na całe nasze miasto, więc podpuściłem ludzi razem z moim kumplem Małpą i zaczęły się małe przepychanki, aż doszło do dobrej awantury, kiedy to Craxa wygoniła nas z sektora zajmowanego przez normalnych ludzi. Jeszcze próbowaliśmy coś zrobić, ale nie było szans. Starsi ludzie źli, że ich przepędzono. Odgrażali się, że spróbujcie z Unią to zobaczycie. Nawet nie zauważyliśmy, kiedy skończyła się pierwsza połowa, a zza stadionu dał się słyszeć potężny okrzyk „ZKS!”. Pasy jakoś tak poczuły się niepewnie, a ktoś od nich powiedział: „dobra koniec awantur, bo teraz nie tylko ludzi, ale i Unie mamy na karku”. Pobiegłem od razu do naszych, powiedziałem co i jak. Czekaliśmy długo, aż do końca meczu, ale się opłacało. Powyrywaliśmy wszystkie drzewca od ławek, tak że nie było gdzie usiąść. Kiedy wyszli od razu ruszyliśmy na nich. Mieli pecha, bo nie wszyscy zdążyli wyjść, a z drugiej strony ruszyli zwykli ludzie, którzy widząc, co się dzieje zaatakowali przyjezdnych. Co tu dużo pisać, dostali niezłe baty, kilku odwiedziło tarnowski szpital. Niestety kilkunastu z nich zostało zawiniętych. Tak odpłaciliśmy się za porażkę w drodze do Knurowa.

 

Sezon później obyło się bez większych awantur, milicja szybko reagowała. Wyjazdy do Krakowa wypadły słabo, lepiej Uniści zbierali się na styczniowe derby Wisły Kraków z Cracovią o Herbową Tarczę Krakowa, na które zaczęły zjeżać zwaśnione ekipy z Polski sympatyzujące z tymi klubami. Tam nasze liczby dobijały nawet do 130-150 osób.

 

W sezonie 1987/88 znów sporo emocji wywołał mecz na stadionie przy Bandrowskiego. Tarnovia – Cracovia: Ogólnie cały Tarnów nie lubił Cracovii, dlatego na ten mecz przyszło wyjątkowo dużo widzów – nie tylko po to by cieszyć się widowiskiem sportowym. Pojawiło się ok. 50 kibiców Unii w szalikach, ale bić Cracovię chcieli wszyscy na stadionie. Do przerwy Cracovia bez kibiców. Gdy w przerwie przyjechała mała grupa, okazało się, że część (pochowana bez barw) była na pierwszej połowie. Razem zebrało się około 30. Milicja szybko ich obstawiła. Nie zdążyliśmy zareagować. Cracovia próbowała dopingować swoją drużynę, ale cały stadion zagłuszył ich głośnymi gwizdami. Po meczu przed stadionem czekało około 500 ludzi, żeby lać Krakusów. Niestety milicja (w silnej eskorcie) wyprowadziła kibiców Cracovii tylnym wyjściem, od strony torów. Szybko zorganizowała się grupa około 100 kibiców Unii, którzy pojechali na dworzec w Mościcach. Plan był prosty: wsiąść do pociągu i razem z kibicami Cracovii przejechać się do Biadolin. Niestety na dworzec podjeżdża milicja i rozgania całą grupę. Część tej grupy biegnie w stronę wiaduktu kolejowego przy CKU. Niestety tam również rozgania ich milicja.

 

Wiosną doszło do meczu na stadionie Unii, o którym znowu pisały lokalne gazety. Mecz oglądało 3 000 widzów, a Unia zwyciężyła 2-0. Tym razem Uniści zebrali się w imponującej liczbie: Unia Tarnów – Cracovia 9.04.1988. „To najładniejszy dzień, jaki przeżyłem na Unii. Wcześniej Pasy zrównały z ziemią Dębicę i wracając przez Tarnów powychodzili sobie na perony. Z partyzanta zostali zaatakowani przez 20 z Unii. Widząc, że stracili kilka szali wypadli z pociągu rozbijając pół stacji. Odgrażali się, że za tydzień zrobią to, co w Dębicy, dlatego zebraliśmy się w 500 osób, ale oni przy wielkiej obstawie weszli tuż przed meczem. My weszliśmy z drugiej strony. W około 40 min. meczu ruszamy szeroką ławą. Te dwie setki zaczęły się już wycofywać, lecz znów wpada milicja. Jednemu od nas wypada kastet. Craxa podnosi go i oddaje milicji, nasz kolega tego meczu już nie zobaczył. Po meczu chcemy ustawki w Biadolinach, Craxa również. W tym celu idziemy w około 400 na Główny, ale milicja przejrzała nas. Choć nie dojechaliśmy do Biadolin, to chociaż spuściliśmy konkretny wpier… Hutnikowi, który wracał z Rzeszowa.”

Druga relacja: „Od rana (w okolicach dworca kolejowego i centrum miasta) chodzą kilkunastoosobowe grupy kibiców Unii. Rozpoczyna się szukanie Pasów. Niestety przed meczem do Tarnowa nie przyjeżdżają. Wiadomo – bezpieczniej wysiąść na dworcu w Mościcach i z obstawą milicji szybko wejść na stadion. Przed meczem w kilkanaście osób wsiadamy do autobusu. Na następnym przystanku (przy połączeniu ulic Mościckiego i Szujskiego) czeka ponad 100 kibiców Unii. Do naszego autobusu wpycha się około 50 fanów Jaskółek. Reszta musi czekać na następny autobus. Rozpoczynają się głośne śpiewy. Na zajezdni w Mościcach też stoi grupa, około 50 kibiców Unii. Razem idziemy na stadion – nie czekamy na innych. Wszędzie pełno milicji. Przed kasami od strony parku znów grupy naszych kibiców. Powoli wpuszczają na stadion-milicja długo szuka sprzętu. Na stadionie ponad 100 Pasów i około 50 biało-niebieskich. Pasy cieszą się, że nas tak mało-jeszcze nie wiedzą, co się dzieje przy kasach. Wołają do nas: Witamy gości, jesteśmy u siebie, wyzywają nas i ogólnie cwaniakują. Nie jesteśmy dłużni: „Pasy kutasy” i inne tego typu. Podczas meczu, dopingiem zagłuszamy kibiców Cracovii .Co jakiś czas odpalane są świece dymne – z większym wyczuciem niż w Przemyślu. W przerwie ruszamy na sektor gości, ale zostajemy zatrzymani przez dwa kordony milicji. Podczas meczu mogło się wydawać, że kibiców Unii jest 300. Cały młyn był mocno ściśnięty. Jednak wychodząc zapełniliśmy cały łuk od strony parku. Według mnie spokojnie kibiców Unii było 500. Na zajezdni dużo naszych wsiadało do autobusów. Około 300 poszło piechotą (Mościckiego) w kierunku dworca głównego PKP. Kiedy dochodziliśmy, cały plac przed dworcem PKS był wypełniony kibicami Unii, a końca grupy jeszcze nie było widać. Reszta fanów Jaskółek wlewała się jezdnią od strony ul. Pułaskiego. Niestety przed dworcem solidna awantura z milicją. Ruch na skrzyżowaniu Krakowskiej, Dworcowej, Pułaskiego wstrzymany. Ze wszystkich stron nadjeżdżają kolejne radiowozy. Zostajemy rozbici. Panika wśród przypadkowych przechodniów. Dołączam do jakiejś grupy, wycofującej się na osiedle przy ul. Lelewela. Na ul. Głowackiego stoi kilkanaście milicyjnych gazików-doszczętnie rozbijają naszą grupę. Później o tych wydarzeniach rozpisuje się kilka gazet.”

 

1988/1989. Kolejne burzliwe pojedynki w Tarnowie. Najpierw pod koniec sierpnia na stadionie Unii, a w październiku na plantach.

Unia Tarnów- Cracovia 27.08.1988. Swoją droga dobry mecz, wygrany 4-3. Już po 11 minutach Unia prowadziła 3-0 (Półkoszek, Brożek, Lizak), potem goście wyrównują na 3-3, aż w końcu zwycięską bramkę zdobywa Chlewski. Relacja: Kiedy jest nas około 20 osób na stadionie nie czekamy na resztę i idziemy na nasz sektor-na prostą. A tu niespodzianka!- na stadionie już są Pasy! Około 150 siedzi na naszym sektorze! Na stadionie zero milicji-wszyscy obstawiają wejścia! Nie czekamy i ruszamy na nich 20-osobowym składem! Biegniemy po łuku, Cracovia zaskoczona sytuacją nie wie, co robić. Wreszcie około 60 decyduje się na walkę-ruszają na nas. Atakująca grupa Pasów zachęca resztę swojego sektora do ataku-ale reszta nie daje się namówić i ciągle stoi. Zderzamy się na łuku, tuż przy prostej. Fruwają kosze na śmieci. Przez chwilę bijatyka wyrównana. Nikt nie chce ustąpić i lejemy się na całego! Niestety nie popisali się nasi koledzy, ci co po nas wchodzili na stadion nie pomogli nam (jakieś 10 osób)- wzorem Pasów stali obok parkingu motorów i patrzyli. Widząc niezdecydowanie naszych ruszyła reszta sektora Cracovii. Dostaliśmy porządne smary. Nie wszystkim naszym udało się uciec. Przeliczyliśmy się z bijatyką. Cracovia to nie Rzeszów czy Dębica-trzeba było się bardziej postarać. Kiedy znów wszedłem na stadion, pojawiły się oddziały ZOMO. Usunęli KSC z naszego sektora, ale sami go zajęli. Podczas meczu było nas około 200 osób. Obok nas około 100 ZOMOwców, dalej 150 Cracovii. Wieszamy na sektorze flagę z napisem: NSZZ SOLIDARNOŚĆ. Wiedzieliśmy, że to ZOMOwców zdenerwuje, ale oni udają, że niczego nie widzą. W przerwie żydy chodzą do WC przy bramie od strony dworca PKP. Wybieramy się tam w 8 osób, żeby im dołożyć. Niestety WC obstawione. Milicja nikogo nie wpuszcza oprócz kibiców Cracovii. Nagle patrzymy, a tu w naszą stronę idzie dwóch, których potem obijamy. Ruszyła na nas milicja, więc uciekliśmy na nasz sektor. W drugiej połowie przyjechali kibice Sandecji – na swoje mecze do nas nie przyjeżdżali. Po meczu nie było szans na awantury-wszystko obstawione przez milicję i ZOMO. Dlatego wybraliśmy się na dworzec główny PKP. Czekaliśmy na kibiców Sandecji. Milicja tego nie przewidziała i dworzec główny nie był obstawiony. Weszliśmy na PKP bez barw i po cichu, bez śpiewu. Nie chcieliśmy na dworcu milicji. Około 100-tu fanów Jaskółek weszło do pociągu, a 20 osób czekało na dworcu. Kibice SANDECJI nie mieli żadnych szans i chyba długo żałowali przyjazdu do Tarnowa. Na PKP przyjechali pociągiem z dworca Zachodniego. Było ich nie więcej niż 15 osób. Coś ich jednak wypłoszyło, bo zamiast do pociągu-pobiegli na dworzec. Tutaj wpadli na naszą 20-osobową grupę i zaczęło się… Dostawali wszędzie: na dworcu, w przejściu na perony, na peronach i w pociągu. Nie było takiego miejsca, gdzie by nasi na nich nie czekali.. Po bijatyce jeden schował się za kioskiem na PKP. Miał plecak a w nim flagi: Sandecji i Cracovii. Nasi tego dnia skroili jeszcze Sądeczanom flagę Korony Kielce i pełno czarno-białych szalików. Na koniec pojawiła się milicja i trzeba było uciekać z dworca.

 

16 października 1988 roku Tarnovia – Cracovia. Fragmenty tego meczu pokazano nawet w TV i wspomniano o czekających pod stadionem kibicach Unii Tarnów, a w relacji Tempa napisano: „Przed meczem bijatyka między „fanami” Cracovii i… Unii. Interweniowała milicja. Chuligani z Mościc rozrabiają także na stadionie Tarnovii!”.

Z forum Cracovii: Unia jest na stadionie, Cracovia wchodzi wejściem za bramką od Plant. Wtedy spiker prosi kibiców o kulturalne zachowanie się, a Unia z miejsca zaczyna „pasy -kutasy!” Cracovia rusza, Unia na nich, bijatyka, wkracza ZOMO i rozdziela grupy. Przed końcem meczu Unia wychodzi ze stadionu by spotkać się z kibicami Pasów na dworcu.

Fan Unii: Mieliśmy się zebrać tego dnia rano, obok wagi (u góry ulicy Krakowskiej). Po jakimś czasie idziemy kilku osobową grupą na dworzec PKP. Okazało się, że nasi zaczynają się zbierać na głównym. Już po chwili było nas ponad 20 osób. Z kilkoma osobami poszedłem zobaczyć jeszcze raz pod wagę-czy ktoś tam się zebrał. Było kilka osób, ale zaglądnęliśmy jeszcze pod „dach”. Siedziało tam 10-ciu naszych popijając kuflowy browarek Razem pojechaliśmy autobusem (wtedy jeździły po Krakowskiej) na dworzec główny. Wszystkich było około 50 osób. Na kibiców Cracovii czekaliśmy w parku obok dworca. Jednak po chwili milicja wprowadziła nas na stadion Tarnovii. Szybko zmieniliśmy plan: podzieliliśmy się na trzy grupy. Pierwsza grupa zajęła sektor, na którym prowokacyjnie rozwiesiła kasowane przez nas flagi: Sandecji, Cracovii, Resovii. Do tego flaga Unii. Druga grupa około 9 osób, siadła bez barw między ludźmi. Trzecia grupa około 10 osób, miała zaatakować Pasy i udawać ucieczkę w kierunku sektora Unii. Na sygnał wszyscy mieliśmy ruszyć na Cracovię. Plan wypalił 100%. Pasy zaatakowały. Stary Płancia uciekał z 9-cio osobową grupą. Nagle stanął i zawołał: jedziesz w nich! Sektor Unii ruszył. W tym samym momencie my z boku wpadamy. Cracovia dostaje ostry łomot i ucieka. Tracą wtedy dużo szalików. Milicja odciąga naszych. Przez cały mecz kibice gości siedzieli cicho-bez dopingu. Po meczu byli eskortowani przez milicję na PKP. Ciekawostką było to, że w TV pokazywali mecz, ale z komentarzem: dzięki postawie milicji na stadionie było spokojnie. Natomiast gazety pisały: przed meczem bijatyka między ”fanami” Cracovii i Unii. Interweniowała milicja. Chuligani z Mościc rozrabiają także na stadionie Tarnovii.

 

Cracovia – Unia Tarnów 22.04.1989. Relacja: Pojechało nas do Grodu Kraka 33 osoby. K. był tym wkurzony i jednocześnie zawstydzony, przypominając, że cztery miesiące wcześniej na Świętą Wojnę pojechało 150 osób. Na Sandecji stawia się nas 35, a do Krakowa, gdzie wiadomo, że będziemy wsparci przez Wisłę jedzie nas tylko 33. Wisła też była zawiedziona naszą liczbą, ale jak na przyjaciół przystało pojawili się w 50 osób wspomagając nas na tym meczu. Przed samym meczem porozdzielaliśmy się na mniejsze grupki i urządziliśmy sobie małe polowanie. Wpadło nam wtedy kilka pasiastych szalików. Po wejściu na stadion zostaliśmy zaatakowani przez około 200-osobową grupę Cracovii, ale postawiliśmy się i doszło do małej zadymy. Dostaliśmy trochę po głowach, ale mówi Michał W. „nic to”. Niestety nie wywiesiliśmy wtedy żadnej flagi Unii, bo nam je milicja ukradła przy wejściu na stadion (a K. męczył się całą noc nad nową, na niebieskim tle czarnymi literami ładnie wypisał „pocałujcie nas wszyscy w dupę”). Po meczu przegoniliśmy grupę Cracovii w parku Jordana. Pożegnaliśmy się z Wiślakami i na tym skończył się ten interesujący dzień.

 

Sezon 1989/90 był już mniej efektowny. W listopadzie Unia przegrała na własnym stadionie 0-1. Mecz oglądało 1500 widzów. W relacji meczowej prasa oznajmiła: „Uznanie dla tarnowskiej milicji, która tym razem zapobiegła generalnej bijatyce „szalikowców” z Mościc i Krakowa.” W kolejnych latach sytuacja na stadionie nie była za wesoła. W całej Polsce początek transformacji spowodował drastyczny spadek frekwencji, a w przypadku Unii do tego wszystkiego doszło rozbicie ekipy. Najlepiej niech zobrazuje to frekwencja podczas meczu w Krakowie Cracovia – Unia 22.09.1990, który oglądało… 500 widzów, rewanż w Tarnowie 400, w tym kibice gości. Poziom polskiej piłki słabł, reprezentacja przestała odnosić sukcesy, więc i sama ranga meczów dla zwykłych kibiców zdecydowanie zmalała. Dodajmy do tego ciężką sytuację gospodarczą. Nastroje poprawił awans do II ligi, przynajmniej pod względem frekwencji stadion Unii zaczął lepiej wyglądać. Kibicowsko z czasem jednak Unię i Cracovię zaczęły dzielić dwa światy – upadek kontra krajowa czołówka hooligans. Na meczu w sezonie 1996/97 było tylko 15 kibiców Unii, kiedy gości zjechało bardzo dużo. Piłkarsko nadal były to bardzo ciekawe konfrontacje. Jedną z nich był np. mecz 11.04.1998 roku wygrany w Tarnowie przez Unię 3-1, po bramkach Krzysztofa Paleja i dwóch Wojciecha Klicha, oglądało go sporo, bo ok. 2000 widzów. Tym razem już młyn Unii wyglądał lepiej – około 50 osób z ośmioma flagami, gości nie za wiele jak na ich możliwości – ponad 120.

 

Rok później po spadku do III ligi Unia gromi rywali aż 3-0. Jednak na trybunach jest zupełnie inaczej. Relacja: „Nas w młynie około 70, myśleliśmy, że dobrej ekipy, ale jednak się przeliczyliśmy. Tarnovia z Pasami wchodzi niczego sobie pod kasy, kupuje bilety i wchodzi na łuk – jak się potem dowiedzieliśmy podali się za Okocimski Brzesko. Do naszego młyna podchodzi jeden ze starszych toviaków, przed którym mieliśmy dawniej lęki – obecnie już takich kibiców nie mają. Podchodzi i mówi swoim kolesiom, żeby odeszli na trybunę i nagle zostaje nas około 15-20 osób, w tym bardzo dużo młodzieży, a z góry wjeżdża nam ekipa Pasów i Tovii w około 30 osób, można powiedzieć dobrej ekipy (ale w tej chwili są niczym, większość wyparła się Tovii, gdy ich później pojedynczo łapiemy). My nawet nie podejmujemy walki, młodzież ucieka ze stadionu, a reszta na prostą. Wtedy pasiaki z sektora przyjezdnych też ruszają na nas. Nie było za ciekawie, ale psy poradziły sobie ze wszystkim. Niestety tracimy wszystkie flagi. Najbardziej szkoda nam flagi Unia Tarnów gotykiem, ale reszty również. Porażka bolała strasznie, nawet teraz boli jak to się pisze, ale cóż zrobić. Nie wiedzieliśmy dokładnie, kto był w młynie i to był nasz błąd. Nasze flagi zostały podzielone. Niestety gotyka wzięła Craxa i chuja wyszło z odbicia, spłonęła za tydzień, niestety widziałem to jeszcze w TVP Kraków, aż łza się kręciła, jednak na błędach człowiek się wyrabia i na następnych meczach zawsze byliśmy nieźle dozbrojeni w różnego rodzaju sprzęt pochowany na stadionie i nie było szans na przegraną. Pamiętam jak pasiaki niosły nasze flagi na prostej, szedłem razem z nimi, obok w szalu Unii, ale nie dało się nic zrobić, potem psy mnie zatrzymały. Policja przyniosła nam jedną z flag, którą zabrała Tarnovii, ale oddajemy ją pasiakom”.

 

Kolejne sezony bez większego zainteresowania, tworzymy podobne młyny, dopiero ostatni mecz, kiedy Cracovia awansowała w 2003 roku spowodował najazd gości, którzy zajęli klatkę i część wirażu obok niej. Od tej pory drogi sportowe rozeszły się na dobre. Polska liga zaczęła rozwijać się infrastrukturalnie. Powstawały nowe stadiony, frekwencja znowu zaczęła wzrastać, wróciła do poziomu lat 80. Młyny, wyjazdy nieporównywalne z dawnymi czasami. Cracovia odbudowała się i ponownie rywalizuje w lidze z Wisłą grając o najwyższe cele, zaś Unia, chociaż kibicowsko podniosła się z kryzysu wylądowała w niższych ligach, stadion pozostaje skansenem obrazującym dawne lata, tylko otoczonym setkami kamer.

 
Archiwalne skany doniesień prasowych lat 70/80 ->>>> link

 

Zobacz także